Prokurator Krzysztof Stodolny poinformował PAP, że sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci 14-latka było utonięcie. Pierwotnie sądzono, że chłopca, który rzucił się na ratunek dwóm rażonym prądem żeglarzom, także mógł porazić prąd. - Być może do porażenia prądem doszło, może to się przyczyniło do tego, że chłopiec utonął. W każdym razie przyczyną śmierci było utonięcie - podał prokurator Stodolny. Ruszył na ratunek We wtorek po południu na rzece Pisie w Piszu łódź zahaczyła masztem o linię wysokiego napięcia. W wyniku porażenia prądem do wody wpadł sternik łodzi i jeden z załogantów. Będąca na jachcie załoga zaczęła wzywać pomocy. Wówczas przechodzący obok 14-latek rozebrał się i wskoczył do rzeki. MOPR podał w środę, że chłopiec, "jednego z poszkodowanych odwrócił twarzą do góry i położył na kamizelkach ratunkowych".Niestety podczas ratowania dwóch dorosłych żeglarzy chłopiec utonął. Strażacy odnaleźli go po godzinie poszukiwań na dnie rzeki Pisa. Od razu po wypadku wielu mieszkańców Pisza w mediach społecznościowych pisało, że pamięć i cześć zmarłego 14-latka należy uczcić wprowadzeniem żałoby w mieście. Burmistrz Andrzej Szymborski zdecydował, że żałoba taka potrwa do piątkowego południa. Honorowy tytuł - Mamy w mieście także zaszczytny tytuł "Zasłużony dla miasta Pisza". Tytuł istnieje od 2001 roku, ale mają go dotąd tylko trzy osoby. Wystąpię do rady miasta, by tym tytułem uhonorować zmarłego młodego człowieka, który jest wzorem dla nas wszystkich - powiedział burmistrz. Dodał, że w miejscu, w którym doszło do tragedii zostanie ustawiony mały pomnik.Pogrzeb 14-latka odbędzie się w piątek w miejscowości Jeże pod Piszem.Zmarły chłopak, Ernest, był kapitanem młodzieżowej drużyny piłkarskiej w Piszu.