Pani Magda urodziła się 12 listopada 1987 roku w Białymstoku. Z okazji tego jubileuszu w Białymstoku rozpoczęła się w piątek dwudniowa międzynarodowa konferencja naukowa na temat postępów w tej dziedzinie. Pani Magda oraz inne dzieci poczęte dzięki in vitro były gośćmi pierwszej w Polsce takiej konferencji prasowej pod hasłem "In vitro znaczy szczęście", zorganizowanej przez Stowarzyszenie Nasz Bocian. 25-letnia Magda powiedziała, że zdecydowała się pokazać publicznie po raz pierwszy, bo bardzo chciała poznać profesorów, dzięki którym przyszła na świat. Spotkanie z nimi było dość wzruszające dla wszystkich. Profesor Marian Szamatowicz, nestor polskiego in vitro, szef zespołu lekarzy, którzy dokonali pozaustrojowego zapłodnienia, dzięki któremu urodziła się Magda, mówił, że jego marzeniem było zrobienie sobie zdjęcia z nią, marzy też o fotografii z mamą Magdy, Magdą i jej córeczką. Magda mówiła, że teraz nie mogły z nią przyjechać, ale w przyszłości spotkanie jest możliwe. Kobieta mówiła, że chciała być jak najdalej od mediów, choć chciała poznać lekarzy. - Mam nadzieję, że każda rodzina będzie miała prawo do posiadania potomka w taki czy inny sposób. Każde dziecko to szczęście, to cud - powiedziała, pytana o ocenę debaty toczącej się w Polsce na temat in vitro. Dodała, że metoda in vitro prowadzi do szczytnych celów, czyli narodzenia dziecka. Jej zdaniem nie ma różnicy, jaką metodą dziecko przychodzi na świat. - Najważniejsze, że ono jest na tym świecie - dodała. Powiedziała, że nie czuje się wyjątkowa. Podkreśliła, że docenia swoich rodziców, którzy przez lata starali się o dziecko. - Najwidoczniej bardzo chcieli, bardzo kochali mnie, i uznali, że każda metoda jest dobra, żebym przyszła na świat - mówiła dziennikarzom. Powiedziała, że była wychowywana wiedząc o tym, w jaki sposób przyszła na świat. Mama powiedziała jej o tym, że jest pierwszym dzieckiem w Polsce poczętym w ten sposób, gdy miała 14 lat. Traktowała to jako coś normalnego. Prof. Marian Szamatowicz ocenił, że fakt, iż Magda pokazała się publicznie to "ogromny przełom". Mówił, że nie ma wątpliwości, że niepłodność to choroba, a in vitro to metoda leczenia i nie ma dla niej alternatywy. Podkreślając konieczność wprowadzenia w Polsce refundacji tej metody, przypomniał, że mama Magdy nie musiała za to płacić, bo w tamtych czasach jako pacjentka kliniki otrzymała bezpłatne leczenie. Zmieniło się to w 1991 roku, gdy władze uznały, że nie są to procedury medyczne. Szamatowicz ocenił, że ostatnie zapowiedzi rządu, by od lipca 2013 roku wprowadzić ministerialny program refundacji leczenia in vitro to "dobry sygnał", ale cieszyć się będzie można wtedy, gdy zapowiedzi zostaną spełnione i zrealizowane. Profesor podkreślał, że w Polsce "politycy powinni przestać traktować kobiety przedmiotowo", a ideologii nie powinno się wprowadzać do procedur medycznych. Szamatowicz mówił dziennikarzom, że medycyna w mniej doskonały sposób niż niegdyś "anioły" pomaga w sytuacjach, gdy są problemy z płodnością. Dodał, że takim "aniołem" jest noblista prof. Robert Edwards, pionier in vitro na świecie, którego sukcesy w leczeniu niepłodności zostały uznane - jak podkreślał Szamatowicz - za "największe kliniczne osiągnięcie medycyny XX wieku". "Więc jeśli ktoś to największe osiągnięcie kwestionuje, to ja nie mam słów dezaprobaty" - dodał Szamatowicz. Stowarzyszenie Nasz Bocian oraz rodzice i ich dzieci poczęte metodą in vitro, a także dzieci adoptowane, promowały kalendarz na 2013 rok ilustrowany zdjęciami takich dzieci. Można go nabyć, przekazując darowiznę na rzecz stowarzyszenia. Kalendarz ma przełamywać stereotypy i pokazać, że dzieci z in vitro czy adoptowane są takie same jak wszystkie inne. W sobotę w ramach konferencji odbędzie się debata na temat in vitro z udziałem lekarzy, polityków, etyków.