- Przyjechałem do Olsztyna poznać zarzuty. Numer artykułu wskazany w wezwaniu pozwala mi snuć domysły, że chodzi o ujawnienie okoliczności ze śledztwa mimo zakazu prokuratury - powiedział dziennikarzom przed wejściem do prokuratury pełnomocnik Blidów. Podkreślił, że nie czuje się winny, bo nie zrobił nic złego. "Nie zrobiłem nic przeciwko zasadom wykonywania swego zawodu, jak również nie naruszyłem kodeksu karnego" - zapewnił. Powiedział, że dojazd do Olsztyna jest dla niego uciążliwy. Prosił prokuraturę o przesłuchanie go w drodze pomocy prawnej, ale olsztyńscy śledczy się na to nie zgodzili. Na pytanie dziennikarzy, czy dobrze się stało, iż doszło do przecieku ze śledztwa ws. zatrzymania Barbary Blidy, powiedział: - Dobrze się stało, bo opinia publiczna powinna wiedzieć, jakimi metodami i kto nami rządził przez te feralne 2 lata ministrowania przez człowieka, który zupełnie się do tego nie nadawał. Mam na myśli byłego ministra Zbigniewa Ziobrę. Za ujawnienie informacji z postępowania przygotowawczego grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo do 2 lat wiezienia. Olsztyńska prokuratura okręgowa od marca prowadzi śledztwo, w którym sprawdza, czy wypowiadając się w mediach o kulisach śledztwa w sprawie zatrzymania Barbary Blidy mecenas reprezentujący jej rodzinę, Leszek Piotrowski, nie naruszył tajemnicy śledztwa przez ujawnienie treści niejawnych protokołów przesłuchań świadków. Chodzi m.in. o przesłuchania byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego i ministrów z jego gabinetu - Zbigniewa Ziobry i Zbigniewa Wassermanna. Piotrowski twierdził, że świadkowie ci "zostali bezpodstawnie wyróżnieni innym trybem" przesłuchania. Według niego, zeznania Kaczyńskiego i Ziobry nie były w ogóle nagrywane kamerą wideo, podczas gdy innych świadków nagrywano. Adwokat podkreślał też, że zeznania polityków PiS - jako jedyne - zostały złożone w tajnej kancelarii, a protokoły utajnione. Szczegóły zeznań w sprawie zatrzymania Barbary Blidy złożonych przez J.Kaczyńskiego i Ziobrę, Piotrowski ujawnił w marcu w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Według adwokata, Kaczyński miał zeznać, że od lutego do kwietnia 2007 r. w jego kancelarii odbyło się pięć narad poświęconych najważniejszym śledztwom w kraju. Mecenas twierdził, że spotkania te nie były w żaden sposób rejestrowane; miano na nich omawiać strategię działań przeciwko politycznym przeciwnikom PiS. Barbara Blida - b. posłanka SLD i b. minister budownictwa - w kwietniu ub. roku popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.