Jak powiedział Andrzej Chudzicki z Mazurskiej Służby Ratowniczej w Okartowie, na Śniardwach lód ma grubość od 20 do 30 cm, ale jest bardzo kruchy i pokryty wodą. - W wielu miejscach znajdują się słabo zamarznięte duże przeręble, a powierzchnia pokryta jest licznymi wypiętrzeniami kry - podkreślił. Dodał, że absolutnie niedopuszczalne jest wjeżdżanie samochodami na taflę lodu, bo grozi to zatopieniem auta i utonięciem kierowcy i pasażerów. W poniedziałek ratownicy mieli podjąć próbę podniesienia z dna jeziora samochodu, którym wędkarze wjechali podczas weekendu na zamarznięte Śniardwy. Samochód zatonął, bo lód nie wytrzymał. mimo że ratownicy dysponują specjalistycznym sprzętem, to próba wydobycia auta nie powiodła. - Lód jest na tyle kruchy, że rampa z wyciągarką sama mogłaby zatonąć - ocenił Chudzicki. Ratownik podkreślił, że na zamarzniętych Śniardwach wciąż jest kilkuset wędkarzy. Dodał, że osoby znające akwen i dopływy, które osłabiają wytrzymałość lodu, mniej ryzykują, jeżeli wejdą na bezpieczne zatoki.