Jak poinformował szef kancelarii sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego, Wiktor Leyk, ceremonia pogrzebowa Waltera Późnego będzie miała prywatny charakter, ale wezmą w niej udział przedstawiciele samorządu województwa, wojewoda, przedstawiciele Mazurów. To był niezwykły człowiek - Pan Walter jako jedna z dwóch osób w regionie był honorowym obywatelem województwa warmińsko-mazurskiego, nie da się więc uniknąć nad jego grobem oficjalnych pożegnań - powiedział Leyk, który sam jest Mazurem, pochodzi z rodziny znanych mazurskich działaczy. Leyk wyjawił, że w ostatnich latach bywał częstym gościem u Późnego, pomagał w opiece nad 102-letnim działaczem. - Znałem go od dziecka, ale dopiero kilka lat temu przeszliśmy na ty. To był niezwykły człowiek, ikona Mazur i Mazurów - ocenił Leyk. W podobny sposób mówił o Późnym syn innego znanego działacza mazurskiego, Karola Małłka - Janusz Małłek. - Losy Późnego były trudne i skomplikowane, ale bez wątpienia ukazują wszystko to, co Mazurzy przeszli w XX wieku. A nie były to dla tej ludności czasy łatwe, bo właśnie wtedy rozproszyli się, przestali istnieć jako szczep, gromada - powiedział prof. Janusz Małłek, historyk toruńskiego uniwersytetu, który podkreślił, że dla współczesnego pokolenia wybory życiowe Późnego mogą być niejasne, a nawet kontrowersyjne (współpraca z komunistami). - Ale to były inne czasy, on robił, co mógł, dla Mazur i Mazurów - podkreślił Małłek. Walczył, by Mazury przyznano Polsce Walter Późny urodził się w 1910 roku w chłopskiej rodzinie we wsi Dębowiec pod Szczytnem. Dzięki wsparciu finansowemu m.in. Kościoła ewangelickiego, studiował w Warszawie dziennikarstwo, a gdy wybuchła II wojna wziął udział w kampanii wrześniowej. W 1940 r. trafił na Pawiak, ale jako mieszkańcowi Prus Wschodnich - a więc formalnie Niemcowi - udało mu się z niego wydostać. - Mimo tych doświadczeń po wyjściu na wolność związał się z grupą działaczy mazurskich, którzy zastanawiali się, co po wojnie stanie się z Mazurami. Mazurzy w czasie wojny działali w ruchu oporu, byli trochę jak Hans Kloss - z jednej strony obywatele Niemiec, z drugiej działali na rzecz Polski - tłumaczył Małłek. - W 1944 roku Późny pojechał z delegacją do Lublina rozmawiać z Bierutem o tym, by Mazury przyznano Polsce. Późny przygotowywał dokumenty dla PKWN-u, osobiście w rozmowach tych nie brał udziału, działał niejako na zapleczu, ale aktywnie - przypomniał Małłek. Jak przyznał, Mazurzy jako lud mieli "minimalną świadomość narodową", ale ich przywódcy walczyli o to, by po wojnie ta kraina była polska. Był jednym z niewielu wykształconych Mazurów Po wojnie Późny został starostą w Szczytnie. Dbał o poprawę tragicznych warunków bytowych Mazurów i osiedlał osadników z Kresów. Odsunięto go z tej funkcji w 1949 roku, a już rok później Późnego razem z grupą innych działaczy mazurskich (m.in. Emilem Leykiem, ojcem Wiktora Leyka) aresztowano pod zarzutem "profaszystowskiego działania" i szpiegostwa. Mazurów bito i torturowano. Ponieważ nic im jednak nie udowodniono, zwolniono ich z więzienia po kilku miesiącach. Po odwilży październikowej, w latach 1957-65, Późny był posłem na sejm z ramienia ludowców, a potem piastował stanowisko wicewojewody. W 1972 roku wysłano go na emeryturę. Zajął się wówczas pisaniem artykułów do ukazujących się na Mazurach periodyków. - Był jednym z niewielu wykształconych Mazurów - podkreślił Małłek. Po odsunięciu Późnego z życia publicznego na 20-30 lat zamilkł on w kwestiach mazurskich. - Miał już po siedemdziesiątce, gdy został przewodnikiem PTTK, jako pilot jeździł z wycieczkami po całej Europie. Milczał o Mazurach i sprawach mazurskich długo, bardzo długo - przyznał Leyk. Do ostatnich lat Późny dużo wędrował (po kilka-kilkanaście kilometrów dziennie), spotykał się ze znajomymi. W ostatnim okresie życia opiekowała się nim wnuczka.