Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", wokół tych trzech kierunków koncentrują się działania olsztyńskich prokuratorów wyjaśniających zaniedbania w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika. - Rozpracowanie tych wątków ułatwi odpowiedź na pytanie, jaki był motyw porwania, i czy bandyci mieli nad sobą zleceniodawców - wyjaśnia informator "Rz" z resortu sprawiedliwości. Według informacji gazety lada dzień zarzuty mogą usłyszeć policjanci, którzy tuż po porwaniu ofiary nie wykonali podstawowych czynności - m.in. nie zabezpieczyli śladów. Śledczy sprawdzają, czy porywacze mieli powiązania z wpływowymi działaczami SLD z Mazowsza. W tym kontekście badana jest rola Grzegorza K., lokalnego działacza lewicy, który - jak twierdzą Olewnikowie - skontaktował ich z bandytą z Sierpca - Eugeniuszem D. ps. Gienek. Tego ostatniego uznawano dotąd za zwykłego oszusta i oskarżono go tylko o wyłudzenie od Olewników 160 tys. zł w zamian za informacje o porwanym Krzysztofie.