Prokuratura, oskarżając syndyka, powołała się na opinię biegłego, zdaniem którego działka była warta 5,5 mln zł. Tymczasem syndyk sprzedał ją za 333 tysiące złotych. Zdaniem prokuratury syndyk działał na szkodę spółki, powodując szkody wielkich rozmiarów. Sąd, uniewinniając we wtorek syndyka uznał, że kluczową sprawą jest ustalenie wartości nieruchomości. - Wycena biegłego powołanego przez prokuraturę w postępowaniu przygotowawczym ma szereg mankamentów i nie może być dowodem - podkreślił sędzia Adam Barczak. Powołany przez sąd biegły określił wartość nieruchomości na 600 tysięcy złotych. Jak uzasadniał sąd "działka wcale nie była atrakcyjna dla ewentualnych nabywców, bo nie było na nią dojazdu a cel użytkowy był wątpliwy, co najwyżej można było na niej - jak podkreślano podczas procesu - wypasać zwierzęta". Sprawa syndyka wyznaczonego przez olsztyński sąd, który miał zajmować się spłaceniem 91 wierzycieli spółki Warimex, sięga 2001 roku. Dług spółki wynosił 11 mln zł. Majątkiem firmy był hotel nad jeziorem Żbik i 7 hektarowa działka, którą w 2001 roku wyceniono na 497 tysięcy złotych. Wycena była opatrzona klauzulą, że sprzedaż działki ma się odbyć bez zbędnej zwłoki. Do sprzedaży doszło jednak dopiero w czerwcu 2003 roku. Działkę kupiła od syndyka osoba prywatna za 333 tysiące złotych. Wówczas prezes Warimeksu zawiadomił prokuraturę, że syndyk złamał prawo. Dwukrotnie prokuratura umarzała śledztwo.