Pobity Kamil wyszedł z mieszkania o własnych siłach. Zmarł po trzech dniach w szpitalu. Oskarżony Karol S. nie przyznał się do winy, zarówno w postępowaniu prokuratorskim, jak i przed sądem. Odmówił złożenia wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania sądu i prokuratury. Biegli psychiatrzy i psychologowie powiedzieli przed sądem, że był on poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa, choć - jak podali - można u niego stwierdzić zaburzenia zachowania - po wypiciu alkoholu staje się agresywny. Jak powiedział prokurator z Giżycka Arkadiusz Szulc, do pobicia doszło w grudniu 2012 roku. Karol S. ze swym 16-letnim kolegą zwabili do mieszkania 17-letniego wówczas Kamila. Motywem było to, że prawdopodobnie podejrzewali Kamila o rzekomą kradzież. W mieszkaniu więzili 17-latka i bili obuchem siekiery po całym ciele. Po kilkunastu godzinach wypuścili. Chłopaka znalazła na ulicy przechodząca kobieta, która powiadomiła policję. Skatowany chłopak nie podał nazwisk sprawców pobicia. Śledczy ustalili ich, badając ślady DNA w mieszkaniu, gdzie doszło do pobicia. Sprawcy byli dobrymi znajomymi ofiary. Kolejną rozprawę zaplanowano w sierpniu. Jeden ze sprawców 16-letni chłopak odpowiada za pobicie przed sądem rodzinnym i nieletnich, natomiast pełnoletni obecnie Karol S. odpowiada za swój czyn jak osoba dorosła. Grozi mu do 15 lat więzienia.