Według prokuratury większość pieniędzy pochodzących z przestępstwa trafiała na konta bankowe za granicą, głównie w Hongkongu, gdzie ślad po nich zaginął. Oskarżony ukrywał się od ponad 10 lat przed organami ścigania, zatrzymano go w lipcu tego roku w Warszawie. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski, akt oskarżenia wysłany w czwartek do Sądu Okręgowego w Warszawie, zarzuca Wiesławowi M. - byłemu prezesowi zarządu jednej ze spółek akcyjnych - dokonanie licznych przestępstw na łączną sumę ponad 112 mln zł. Zdaniem śledczych, pod koniec lat 90. prezes Wiesław M. doprowadził liczne banki i spółki do tzw. niekorzystnego rozporządzania mieniem o wartości 23,8 mln zł, posługując się przy tym sfałszowanymi dokumentami. Pieniądze zostały przekazane na konto niewielkiej firmy w Hongkongu. Była to rzekoma zapłata za kilkanaście tysięcy ton polimeru, służącego do produkcji plastikowych butelek. Towar z Azji miał trafić do portu w Hamburgu, jednak - zdaniem śledczych - transakcje były fikcyjne i odbywały się wyłącznie na papierze. Według prokuratury, oskarżony wyprowadził także z własnej spółki ponad 72 mln zł, które przelał na 11 kont bankowych za granicą. Również w tym przypadku miał przeprowadzić szereg fikcyjnych transakcji, polegających na nabyciu nieistniejącego towaru. Aby ukryć szkody, Wiesław M. wystawił fałszywe faktury VAT na kwotę ponad 18 mln dolarów. Dokumentowały one odsprzedanie nieistniejącego towaru fikcyjnym firmom z Ukrainy i Rosji. Pieniądze od rzekomych kontrahentów ze Wschodu nigdy nie trafiły do polskiej spółki. Kolejnym przestępstwem, o które oskarżono przedsiębiorcę, jest wyłudzenie - wspólnie z innymi osobami - subwencji z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz nienależnego zwrotu rzekomo nadpłaconego podatku VAT w łącznej kwocie ponad 8 mln zł. W procederze miał uczestniczyć "łańcuszek firm", w tym zakłady pracy chronionej. Prokuratura uznała także, że Wiesław M. spowodował stratę ponad 4,9 mln zł poprzez poręczenie kredytu i ustanowienie hipoteki na należącym do spółki domu handlowym na Podlasiu. Nieruchomość została zlicytowana przez bank. Jako prezes podpisał też obowiązującą przez 15 lat, bez możliwości wypowiedzenia - i zdaniem prokuratury - niekorzystną umowę najmu tego budynku, co spowodowało stratę ponad 3 mln zł. Dzierżawcą obiektu została firma, w której większość udziałów posiadał oskarżony i jego konkubina. Zdaniem śledczych, gdy w 2000 r. spółka Wiesława M. upadała, miała ona 56 wierzycieli i ponad 180 mln zł zobowiązań. Większość z tych pieniędzy pochodziła z kredytów bankowych, które poręczały spółki związane personalnie lub kapitałowo z firmą oskarżonego.