Jak podaje Polsat News, papierosy i tytoń z nielegalnej fabryki pod Olsztynem pójdą z dymem w specjalnym piecu. Zarekwirowali je policjanci i Krajowa Administracja Skarbowa, którzy wytwórnię odnaleźli na dawnej kurzej fermie. Pójdą z dymem w specjalnym piecu - taki los czeka papierosy i tytoń z nielegalnej fabryki pod Olsztynem. Zarekwirowali je policjanci i Krajowa Administracja Skarbowa, którzy wytwórnię odnaleźli na dawnej kurzej fermie. Jak podkreślają służby, osoby, które brały udział w nielegalnym interesie, robiły wiele, aby nikt się o nim nie dowiedział. Dla zatrzymanych czterech Polaków i siedmiu Mołdawian fabryka była domem i niemal z niej nie wychodzili. Budynki, w których pełną parą działały maszyny do produkcji papierosów, znajdują się w otoczeniu bagien i lasów. Urządzenia te warte były ponad trzy miliony złotych. 100 mln zł strat Skarbu Państwa Funkcjonariusze na miejscu odnaleźli 120 ton tytoniu i suszu tytoniowego, a także ponad 15 mln sztuk papierosów. Skarb Państwa na tej działalności mógł stracić 100 mln złotych. Rozkręcający nielegalny biznes "tytoniowy" w Polsce często sięgają po pracowników ze Wschodu. Na Białorusi działały nawet całe linie wyspecjalizowane w produkcji papierosów na polski czarny rynek. Udają, że nielegalne papierosy pochodzą ze Wschodu Podczas epidemii koronawirusa trudniej jednak przewieźć je przez granicę. W pierwszym półroczu tego roku zarekwirowano ponad 89 mln sztuk nielegalnych papierosów. To o 25 mln mniej niż w tym samym okresie w zeszłym roku. Dlatego, zamiast sprowadzać je z innych krajów, przestępcy wolą produkować je w Polsce. Niekiedy udają nawet, że towar pochodzi np. z Białorusi przy pomocy sfałszowanych banderol.