Wśród zgłaszających policji fikcyjne kradzieże byli m.in. strażnik graniczny, radny, a nawet piłkarz pierwszoligowej drużyny. - Wszystkie te osoby podczas przesłuchania przez policjantów w końcu przyznały się, że te samochody nie zostały im skradzione, że oddali je komuś innemu po to, aby wyłudzić odszkodowanie - mówi Andrzej Bogdanowicz, rzecznik olsztyńskiej policji. Dodaje on, że każda taka sprawa jest bardzo wnikliwie przez policję badana. Śledztwo trwa prawie miesiąc i dopóki nie zostanie zakończone, firma ubezpieczeniowa nie wypłaca odszkodowania. Za próbę wyłudzenia pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej można trafić do więzienia nawet na 8 lat.