Brak tych urządzeń nie oznacza jednak, że policjanci nie dają mandatów za przekroczenie dozwolonej prędkości. Na drogach pojawiło się więcej radarów stacjonarnych. Jak mówi Adam Kołodziejski, naczelnik olsztyńskiej drogówki, wideoradary przepracowały swoje lata i trzeba wymienić w nich najważniejsze części: całe podzespoły, np. cały magnetowid, cały monitor, całą płytę główną. Wideoradar to największy postrach kierowców, który w dodatku bardzo szybko potrafi na siebie zarobić. - W ciągu jednej służby suma mandatów nałożona przez załogę może się zmieścić w granicach około 5 tysięcy złotych - mówi Kołodziejczyk. Policjanci z nieoznakowanych radiowozów obiecują, że z naprawionymi już wideoradarami pojawią się na warmińsko-mazurskich drogach za klika dni.