- Tak się gnieździmy, chorzy i personel mają fatalne warunki. A cóż mówić, żeby wygospodarować jeszcze, czy wywalczyć jeden oddział, czyli żeby były dwa oddziały radioterapii - mówi Stanisław Niepsój, dyrektor centrum. Jedynym lekarstwem na tę bolączkę ma być tzw. hostel otwarty w lipcu w innym szpitalu. Tam pacjenci w lżejszym stanie. Utrzymanie takiego "hotelu" jest tańsze niż sfinansowanie zwykłego oddziału - na dyżurze wystarczy 1 lekarz, mniej będzie też personelu pomocniczego.