Ten niezwykły zbiór listów został odnaleziony przez Witolda Mackiewicza w 2001 r. pod podłogą ceglanego budynku w Stulichach koło Węgorzewa. Mackiewicz remontował dom i natrafił w nim na rozpadającą się drewnianą skrzynkę. Mężczyzna za zgodą właścicieli siedliska przekazał ją w darze w 2010 roku do Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie. Cenna korespondencja wśród śmieci Jak powiedziała kustosz muzeum Krystyna Jarosz, korespondencja trafiła w kufrze wraz z "górą" strychowych śmieci. Zawartość skrzyni była zabrudzona zawilgoconą gliną i piachem. - Zostawiliśmy całą zawartość "otwartą", by wolno wyschła, potem wyjęliśmy ją, dzieląc na papier i inne rzeczy, a były to m.in. podstawka do zdjęcia, dzbanek, popielniczka. Oprócz listów skrzynia zawierała także wojenne pamiątki - zardzewiały rewolwer i amunicję - w sumie ponad 50 sztuk. Ten arsenał przekazaliśmy policji - podkreśliła kustosz. Natomiast dokumenty papierowe zostały podzielone na korespondencję i szczątki książek. Muzealnicy porozkładali i delikatnie oczyścili listy i koperty. Opiekunowie zbiorów zaczęli szczegółowo je badać. Okazało się, że listy pochodzą z lat 1939 - 1944, opatrzone są datowanymi stemplami pocztowymi, ale oprócz wojennej korespondencji w zbiorze są także dwie koperty z datami 1953 r. i 1954 roku. W sumie w zbiorze jest 276 kopert datowanych i 57 kopert niedatowanych, 62 koperty - listy (zapisana kartka przez nadawcę była następnie składana w kopertę), 51 widokówek i kart pocztowych oraz 344 listy. Adresatami listów byli Artur Scheer z Stullichen poczta Angerburg (obecnie Stulichy poczta Węgorzewo), Edith Scheer z Tilsit, Stiftstr. 1 (obecnie Sowieck w Obwodzie Kaliningradzkim) oraz Gertrud Scheer z Tilsit, Bismarckstr. 32 (obecnie Sowieck w Obwodzie Kaliningradzkim). Pisał listy z fronu Jak powiedziała Jarosz, przez półtora roku trwało ratowanie listów i próby odczytania korespondencji. By ocalić je od całkowitego zniszczenia, muzealnicy skanowali każdy dokument. Niestety podczas prac okazało się, że około 10 proc. korespondencji nie uda się uratować, gdyż zawilgocone kartki rozsypały się. Listy pisane są odręcznie fioletowym albo czarnym ołówkiem, niespotykanym już dziś stylem kurrentą, czyli stylizowaną kursywą gotycką. Ta forma pisma używana była do połowy XX wieku w Prusach Wschodnich. Ten szczególny sposób pisania utrudnił odczytanie treści korespondencji. Tego zadania podjął się na prośbę muzealników mieszkający od 7 lat pod Węgorzewem Niemiec Michael Boehmer. - Znam trochę to pismo, ponieważ moja babcia pisała w ten sposób - podkreślił. Z części rozszyfrowanych przez Boehmera listów wyłania się obraz relacji łączących mieszkańców Prus Wschodnich z krewnymi oraz bliskimi służącymi w niemieckiej armii. Jak podkreślił autor przekładu, nadawcą większości listów do Gertrudy Scheer jest Heinrich Haagen, który pisał je z frontu. - Z listów wynika, że był on jej narzeczonym, a później mężem. To są listy miłosne, pełne troski o zdrowie i losy. Nie ma w nich polityki ani ideologii - dodał. Z listów wynika także, że narzeczony Gertrudy został ranny na froncie i przez jakiś czas przebywał w lazarecie. Wśród korespondencji są także okolicznościowe karty m.in. z okazji konfirmacji (potwierdzenie wiary w kościele protestanckim) młodszej siostry Gertrudy. Są także pisma urzędowe z urzędu miasta oraz urzędu skarbowego w Angerburgu (obecnie Węgorzewo). Poznają dalsze losy rodziny Scheer Opiekunowie zbiorów chcieli znać ciąg dalszy historii. O pomoc poprosili dr Bettine Bouresh, referentkę naukową w Centrum Doradztwa Archiwalnego i Dokształcania w Pulcheim (w Nadrenii Północnej Westfalii) w Niemczech, które miała dokonać opracowania korespondencji. Bouresh jest członkiem zarządu Niemiecko-Polskiej Fundacji Ochrony Zabytków Kultury, która zaangażowała się w ratowanie pałacu rodu von Lehndorff w Sztynorcie. Jak powiedziała Jarosz w tym tygodniu niespodziewanie od Bouresh nadeszła informacja, że odnalazła ona krewnych autorów listów. - Rozmawiała z nimi i oni bardzo chcą poznać ich treść. Do spotkania, podczas którego będą mogli obejrzeć i być może odczytać zeskanowane listy, ma dojść w Niemczech, jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia - podkreśliła kustosz. Muzeum wyraziło zgodę na udostępnienie elektronicznej wersji korespondencji. - Gdyby chcieli natomiast obejrzeć oryginalną korespondencję, to zapraszamy ich do Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie - dodała. Po spotkaniu z krewnymi okaże się, jakie były dalsze losy rodziny Scheer z Prus Wschodnich, autorów ocalonej korespondencji.