Do zdarzenia doszło wczoraj tuż przed południem. Funkcjonariusze patrolujący ulice Elbląga zauważyli kłęby czarnego dymu wydobywające się z mieszkania przy ulicy Leszczyńskiego. Na klatce schodowej bloku spotkali przerażonego 10-latka, który wzywał pomocy - w mieszkaniu został bowiem jego 11-letni kolega. Jak się okazało, chłopcy po zajęciach szkolnych kupili w jednym ze sklepów fajerwerki i bawili się nimi na balkonie. Od fajerwerków błyskawicznie zapaliły się plastikowe panele, a od nich pokój. Gdy policjanci weszli do mieszkania znaleźli klęczącego w kuchni na podłodze chłopca, który krztusił się i kaszlał. Okazało się, że 11-latek szukał swojego królika. Policjanci wynieśli nastolatka z mieszkania i powiadomili strażaków oraz pogotowie. Na miejsce przyjechała także matka dziecka. Obaj chłopcy trafili do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Prowadzący sprawę wyjaśniają, w jakich okolicznościach nieletni weszli w posiadanie fajerwerków. *** Jak poinformował INTERIA.PL Jakub Sawicki, rzecznik prasowy KMP w Elblągu, królik żyje - ma się dobrze... Pozdrawiamy wszystkich internautów przejętych jego losem.