Umowa darowizny pomiędzy Tigą a Fundacją została podpisana w poniedziałek późnym wieczorem, we wtorek dopełniono formalności w sądzie - tym samym środa jest pierwszym dniem, w którym pałac w Sztynorcie ma nowego właściciela. - Oby podpisanie tej umowy przerwało fatum, które moim zdaniem wisi nad tym budynkiem. Już tylu ludzi, tyle firm próbowało go uratować i zawsze kończyło się niczym. Głęboko chcę wierzyć w to, że ten wyjątkowy obiekt - i ze względu na jego historię i położenie - zostanie uratowany - powiedziała współautorka książki "Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich" Małgorzata Jackiewicz-Garniec. Leżący na półwyspie oddzielającym jeziora Mamry, Kirsajty i Dargin pałac w Sztynorcie od XV wieku aż do zimy 1945 roku był główną siedzibą rodową Lehndorffów, jednego z najznamienitszych i najbardziej znanych rodów szlachty pruskiej. Z tej rodziny wywodził się m.in. jeden z warmińskich biskupów, wielu jej członków pracowało w armii i dyplomacji, a ostatni z rodu, Henrich, 20 lipca 1940 roku w Wilczym Szańcu w Gierłoży brał udział w nieudanym zamachu na Hitlera. Od kilkunastu lat pałac popadał w ruinę: zawaliły się m.in. drewniane polichromowane stropy, budynek jest zagrzybiony i zawilgocony. W informacji o przekazaniu pałacu przesłanej prezes zarządu TIGA S.A. Tomasz Cwiżewicz napisał, że jego firma "nie była w stanie unieść ogromnych, szacowanych na dziesiątki milionów złotych, kosztów remontu". Dodał, że ma nadzieję, iż Fundacja sprawi, że pałac w Sztynorcie "na nowo stanie się perłą Mazur". Prof. Andrzej Tomaszewski powiedział, że na mocy zawartej umowy Fundacja stała się właścicielem spółki, która posiada pałac, grunt pod budynkiem oraz niewielki kawałek ziemi przed nim i na jego tyłach. - Za kilka dni formalnie w Sztynorcie przejmiemy pałac, odbierzemy klucze, a po niedzieli - jak sądzę - zaczniemy pierwsze prace zabezpieczające - powiedział Tomaszewski. Dodał, że będą one polegały m.in. na zabezpieczeniu obiektu przed zimą tj. zabezpieczeniu dachu, okien, zmniejszeniu wilgoci panującej wewnątrz. - Zimą przeprowadzimy szczegółową inwentaryzację i pomiar tego obiektu oraz projekt konserwatorski, bo tam trzeba różne zmiany wprowadzić (...) np. projekty instalacji elektrycznej, nowy wodociąg, nową kanalizację, nowe różnego rodzaju elektroniczne połączenia - powiedział prof. Tomaszewski. Dodał, że należy także wykonać projekty aranżacji wnętrza budynku, np. zaplanować, gdzie będą się znajdowały pokoje gościnne, gdzie sale konferencyjne, a gdzie wystawowo-muzealne. Fundacja bowiem - zgodnie z życzeniem żyjących córek Henricha von Lehndorffa - chce w Sztynorcie stworzyć miejsce spotkań i dyskusji polsko-niemieckich, chce, by w pałacu odbywały się wydarzenia kulturalne służące pojednaniu narodów i kultur. Na pierwsze prace Fundacja ma 60 tys. euro przekazanych jej przez ministerstwo kultury Niemiec (pierwotnie to siostrzana fundacja z Niemiec chciała przejąć pałac, ale wiązały się z tym kłopoty formalne - red.). Pieniądze na jego ratowanie w Niemczech i Polsce zbierają też osoby prywatne i mniejsze stowarzyszenia. Prof. Tomaszewski zapowiedział, że fundacja będzie zabiegała także o finansowe wspracie z Brukseli i o kolejne środki od rządu Niemiec - koszt przywrócenia świetności budynku szacowny jest bowiem na "grube miliony". - Ja na ratowanie tego pałacu już przelałem 5 tys. zł od darczyńców. Sądzę, że w najbliższym czasie przeleję kolejne pieniądze. Jestem pewien, że dzięki wspólnemu uporowi i przede wszystkim zaangażowaniu i profesjonalizmowi Fundacji uda się uratować pałac w Sztynorcie - powiedział konsul honorowy Niemiec w Olsztynie Wojciech Wrzecionkowski. O ratowanie pałacu w Sztynorcie od lat zabiegało wiele środowisk na Warmii i Mazurach - przed rokiem zorganizowano nawet konferencję z udziałem córki ostatniego dziedzica Very von Lehndorffa, znanej także jako Veruschka (była top modelką, fotografem i aktorką, grała m.in. w "Powiększeniu" Antonioniego - red.), która razem z historykami i samorządowcami apelowała o ratowanie zabytku. Konserwator zabytków w Olsztynie wielokrotnie bezskutecznie naciskał na Tigę, by ta ratowała pałac. Sprawa trafiła nawet do prokuratury, która nie podjęła sprawy. Tiga wyremontowała za to budynki gospodarcze wkoło pałacu, z których korzysta. Zdaniem dyrektora Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Olsztynie Iwony Liżewskiej, przekazując pałac Fundacji firma Tiga zrobiła to, co dawno powinna była uczynić. - To w czasie, gdy Tiga była właścicielem Sztynortu pałac zaczął mocno popadać w ruinę. Sądzę, że szerokie lobby na rzecz tego pałacu i głośne mówienie o tym, że jest on w bardzo złym stanie skłoniło Tigę do oddania pałacu, chyba zrozumieli, że pałac w ruinie nie przynosi zaszczytu i nie robi dobrej reklamy - powiedziała Liżewska. Dodała, że ma nadzieję, że pałac przetrwa kolejną zimę i nie zawali się, "bo stan budynku jest bardzo, bardzo kiepski". Zarówno Liżewska, jak i Jackiewicz-Garniec podkreśliły, że dotychczas na Mazurach nikt nie oddał za darmo pałacu. O podobnym przypadku nie słyszał też prof. Tomaszewski.