Zespół Hobołd powstał w Olsztynie na początku 2009 roku z inicjatywy Marii i Marcina Rumińskich. Zainteresowanie ich premierowym koncertem, który odbył się podczas wiosennych Olsztyńskich Spotkań Teatralnych, było tak duże, że jeszcze podczas tej imprezy zorganizowano drugi występ. - To cieszy, bo bez wątpienia koncerty zespołu, który śpiewa w gwarze, rozbudzają zainteresowanie Warmią i warmińskością, która od lat z trudem przebija się do powszechnej świadomości - powiedział znany w regionie propagator kultury warmińskiej Edward Cyfus. Hobołd wykonuje tradycyjne pieśni we współczesnych aranżacjach. Założyciele zespołu - Maria i Marcin Rumińscy - są znani m.in. z grającego muzykę celtycką zespołu Shanon. Maria (absolwentka Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach - kompozycja i aranżacja) jest wokalistką, pianistką, kompozytorką i aranżerką, a prywatnie - córką wybitnego polskiego muzyka jazzowego Zbigniewa Namysłowskiego. W przeszłości była liderką m.in. zespołu MaryGoRound, współpracowała w dwóch projektach z Olgierdem Walickim - w kwartecie "Helmucik" oraz "Kaszebe" (płyta "Kaszebe" 2005). Marcin Rumiński jest multiinstrumentalistą, gra na: low whistle, dudach szkockich (highland bagpipes) i irlandzkich (uillean pipes), melodeonie, thin whistle, bombardzie i mandolinie. Cyfus, który jako jeden z nielicznych w regionie mówi i pisze gwarą warmińską służył muzykom za konsultanta. "Nie ma co kryć, że zespół nie miał pojęcia o gwarze. Uczyłem ich wymowy, akcentowania, naprawdę sporo wysiłku wszyscy włożyliśmy w to, żeby teksty te brzmiały rzeczywiście po warmińsku, a nie byle jak" - powiedział Cyfus. Przyznał, że na płycie każdy z dwunastu utworów będzie poprzedzał jego komentarz wygłoszony gwarą. - To są teksty XVIII- i XIX-wieczne, wymagają one wyjaśnienia, o co w nich chodzi - przyznał Cyfus. Na warmińskich wsiach gwarę można było usłyszeć do lat 60. XX wieku. - Na wsi w złym tonie było mówić czystą polszczyzną, wówczas było się odbieranym jako obcy - przyznał Cyfus, który wychował się w warmińskiej rodzinie. W rozmowie z PAP stwierdził jednak, że z czasem ludność napływowa zaczęła nazywać tę gwarę "szwabską", a mówiący nią zaczęli być postrzegani jako "wieśniacy" i "Niemcy". - Wtedy też zaczęły się masowe emigracje Warmiaków do Niemiec. Te dwa czynniki sprawiły, że od lat 70. gwara warmińska praktycznie wymarła - powiedział Cyfus, który od kilku lat aktywnie propaguje wiedzę o Warmii i warmińskości, w tym publikuje teksty gwarowe. Z jego pomocą w ostatnich latach wydano m.in. komiksy z legendami warmińskimi pisanymi w gwarze. - W moich podróżach po Warmii czasem jeszcze spotykam ludzi, którzy znają gwarę, ale wymieniają ze mną pojedyncze słowa i tyle. Publicznie nie chcą mówić "po naszamu", nazywają mnie "przedawczykiem" jak im proponuję nagranie ich mowy - przyznał Cyfus. Podkreślił, że w gwarze warmińskiej swobodnie i publicznie do dziś mówią ci, którzy przed laty wyemigrowali do Niemiec. Gwarą mówią też pojedyncze młode osoby, które startują w konkursach wiedzy o regionie.