O sporządzeniu aktu oskarżenia przeciwko Matthiasowi H. poinformował w poniedziałek prokurator rejonowy w Giżycku Grzegorz Ryński. Jak dodał prokuratura powołała biegłego, który przetłumaczy dokument na język niemiecki, aby oskarżony mógł zapoznać się z zarzutami. Dopiero po tym akt oskarżenia trafi do giżyckiego sądu, gdzie będzie toczył się proces. Myśliwy jest oskarżony o nielegalne zastrzelenie psa i złamanie przez to ustawy o ochronie zwierząt, za co grozi do dwóch lat więzienia. Obwiniono go także o zniszczenie cudzej własności o wartości 1,5 tys. zł, bo - jak oceniła prokuratura - pies był rasowy i miał dla właścicieli wartość materialną. Za to przestępstwo grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Ranne zwierzę doczołgało się do domu Do incydentu doszło na początku maja w okolicach mazurskiej wsi Pozezdrze. Według poszkodowanych berneński pies pasterski o imieniu Lolek był łagodny. Podczas spaceru z dzieckiem właścicieli oddalił się bez nadzoru i biegał w pobliżu zabudowań wsi. Na polu należącym do Matthiasa H. został ciężko postrzelony z broni myśliwskiej. Pocisk rozerwał psu żuchwę i spowodował obrażenia wewnętrzne, jednak zwierzę zdołało doczołgać się do domu. Lekarz weterynarii zdecydował, że pies nie ma szans na przeżycie i trzeba go uśpić. Według relacji jednego z jednego z mieszkających we wsi chłopców osobą, która strzelała do Lolka, był właściciel pola. Mieszkający na Mazurach Szwajcar posiada legalnie broń myśliwską, jest członkiem koła łowieckiego w Węgorzewie. Matthias H. nie przyznał się do winy i twierdzi, że to nie on strzelał do psa sąsiadów. - Oskarżenie oparliśmy na dowodach osobowych, czyli zeznaniach świadków. Badania identyfikacyjne broni mijałyby się z celem procesowym, bo oskarżony ma kilka jednostek broni myśliwskiej. Nie udało się natomiast zabezpieczyć naboju, którym postrzelono psa - wyjaśnił prokurator Ryński. "Ta sprawa jest dla nas szokująca" Ze względu na dotychczasową niekaralność i pozytywną opinię, wystawioną Matthiasowi H. przez koło łowieckie Mazury w Węgorzewie, prokuratura do czasu sądowego rozstrzygnięcia sprawy nie będzie wnioskowała o odebranie oskarżonemu zezwolenia na posiadanie broni. Po protestach miłośników zwierząt z całej Polski, którzy skrzyknęli się na portalach społecznościowych, sprawą zajął się również rzecznik dyscyplinarny Polskiego Związku Łowieckiego w Suwałkach. - Ta sprawa jest dla nas szokująca. Jeżeli podejrzenia się potwierdzą, to taka osoba powinna zostać jak najszybciej usunięta ze związku - powiedział łowczy okręgowy PZŁ w Suwałkach Jan Goździewski.