Tymczasem jeszcze niedawno miejskie władze głośno chwaliły nową i ponoć rewelacyjną technologię. Teraz nikt nie czuje się winny. Prezydent Olsztyna zrzuca odpowiedzialność na swojego zastępcę, a ten znów na swojego zwierzchnika. Zanim nie zostanie rozwiązany urzędniczy problem, kto odpowiada za zbudowanie drogi, mieszkańcy olsztyńskiego osiedla muszą spać ze stoperami w uszach.