Sąsiedzi mówią, że rodzice Mariusza Z. bardzo często musieli spać na dworze, ponieważ ich syn nie chciał ich wpuścić do domu. - Wszyscy byli pewni, że on to zrobi, no i w końcu doszło od tego. On nie raz już tu szalał: rozbijała szyby w samochodach i wszystko, i nic nie zrobiła ani policja ani prokuratura - mówią zbulwersowani mieszkańcy Janowa. Policjanci tłumaczą, że interwencje w sprawie mężczyzny, które zgłaszano, zawsze były podejmowane i zawsze się kończyły w ramach kompetencji policji. Według dyrektora szpitala psychiatrycznego w Olsztynie, jeżeli w policjanci podejrzewają w czasie interwencji, że jej powodem są zaburzenia psychiatryczne, to powinni wezwać pogotowie, lub osobiście przewieźć napastnika do szpitala psychiatrycznego. Mariusz Z. trafił w końcu do szpitala psychiatrycznego. Lekarze po przebadaniu ustalą, czy może on odpowiadać za swoje czyny. Mieszkańcy Janowa mówią jednak, że gdyby wcześniej wysłuchano ich próśb o interwencję, do tragedii nie doszłoby wcale. Z mieszkańcami Janowa rozmawiał Olsztyński reporter RMF Daniel Wołodźko. Posłuchaj relacji: