- Moim najważniejszym zadaniem będzie odbudowanie w regionie zaufania do lewicy. Chcę, by w przyszłych wyborach samorządowych nasi ludzie zdobyli stanowiska starostów, czy prezydentów miast, bo teraz wcale nie ma naszych ludzi w samorządzie - powiedział Mańkut. Na zjazd warmińsko-mazurskiego SLD przyjechało 124 na 135 uprawnionych delegatów. Zabrakło m.in. b. marszałka województwa Andrzeja Ryńskiego i b. wiceprezydenta Olsztyna Zbigniewa Karpowicza. Obaj narazili się partyjnym kolegom, bo przed dwoma tygodniami zorganizowali samozwańczy zjazd olsztyńskich struktur partii i wybrali Karpowicza przewodniczącym. Tymczasem na prawowitym zjeździe został wybrany inny przewodniczący -Krzysztof Kasprzycki. Prawidłowość wyboru tego drugiego potwierdzał szef partii Wojciech Olejniczak. - Będę się starał tak uporządkować struktury partii w regionie, by więcej nie doszło do podobnych sytuacji, bo to nie przyciąga do nas wyborców - powiedział Mańkut. W wyborach na przewodniczącego partii w regionie nie miał on kontrkandydata i otrzymał 94 głosy. Sekretarzem partii ponownie został Marcin Kulasek, który otrzymując 91 głosów pokonał Piotra Petrykowskiego, działacza SLD z Bartoszyc. Sobotni zjazd warmińsko-mazurskiego SLD odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Uczestnicy zapewniali, że "atmosfera jest spokojna, a dyskusja merytoryczna". Nie odpowiadali na pytania, na kogo zagłosują warmińsko-mazurscy delegaci w wyborach na szefa krajowych struktur SLD, które odbędą się na czerwcowym kongresie partii.