Małkowski, który jest podejrzany o molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich - ciężarnej, oświadczył też, że mimo apelu radnych nie zrezygnuje z urzędu. List wysłany przez Małkowskiego z aresztu trafił w środę do olsztyńskich radnych obradujących na sesji. Ponieważ debaty o nim nie było w planie sesji prowadzący obrady Waldemar Żakowski odczytał go po formalnym jej zakończeniu, a radni oficjalnie nie rozmawiali o jego treści. W piśmie - napisanym odręcznie na kartce w kratkę - Małkowski w miejscu nadawcy napisał "Prezydent Miasta Olsztyn". W samym liście stwierdził, że w świetle prawa karnego jest niewinny. "Z uwagą i poczuciem odpowiedzialności zapoznałem się z państwa apelem o dobrowolne zrzeczenie się urzędu prezydenta miasta Olsztyn skutkujące wygaśnięciem mandatu, jaki otrzymałem z rąk naszej społeczności" - napisał Małkowski. Podkreślił, że jest niewinny i nie zamierza rezygnować z mandatu. W jego opinii są także inne powody uniemożliwiające złożenie rezygnacji z pełnionej funkcji. Sprecyzował, że chodzi o pozbawioną - jego zdaniem - podstaw merytorycznych uchwałę, w której radni nie udzielili mu absolutorium z wykonania budżetu za 2007 rok, a co za tym idzie rada miasta rozpoczęła procedurę odwołania go w drodze referendum. "Moja w tym stanie prawnym i faktycznym rezygnacja byłaby niczym innym jak tylko potwierdzeniem oczywistej nieprawdy w kwestii oceny wykonania budżetu za 2007 rok - budżet został zrealizowany bardzo dobrze" - napisał Małkowski. Podkreślił, że rada miasta rozpoczynając procedurę odwołania z funkcji prezydenta miasta w drodze referendum wyłączyła jego osobę z całej sprawy. Jarosław Szostek, z klubu "Ponad podziałami" komentując treść listu powiedział, że "jest on dowodem na to, że Małkowski albo nie rozumie, albo udaje że nie rozumie, powodów referendum". - Z treści listu wynika, że on uważa, że chcemy go pozbawić mandatu za brak absolutorium, a prawda jest taka, że to czyny, o które Małkowski jest oskarżany i przebywanie w areszcie są powodem chęci pozbawienia go stanowiska - powiedział Szostek. Grzegorz Smoliński, szef radnych klubu PiS przyznał, że nie dziwi go stanowisko Małkowskiego, że takiej odpowiedzi się spodziewał. Zaznaczył jednak, że "między wierszami listu czuje sarkazm i kpinę". - Jedno ze zdań brzmi: "moja rezygnacja byłaby też zignorowaniem suwerennej decyzji Rady Miasta, w sprawie wszczętej procedury referendalnej, która już dawno powinna być zakończona". Odczytuję to zdanie tak, że prezydent uważa, że skoro jeszcze nie przeprowadziliśmy referendum, to znaczy, że się tego głosowania boimy - powiedział Smoliński. Podkreślił także, że Małkowski mija się z prawdą, bo w chwili gdy pisał list tj. pod koniec czerwca jeszcze żadna procedura referendalna nie była wszczęta. Smoliński dodał, że od środy działacze PiS w Olsztynie zbierają podpisy pod obywatelskim wnioskiem o referendum dotyczącym odwołania Małkowskiego. List napisany przez Małkowskiego nosi datę 29 czerwca 2008 i wpłynął formalnie do olsztyńskiego magistratu 30 lipca. Przeszedł przez prokuraturę i areszt śledczy w Białymstoku "bez cenzury" - taki dopisek widnieje na kopercie. Radni komentując ten dopisek nieoficjalnie żartowali, że "historia zatoczyła koło" ponieważ w PRL Małkowski był szefem olsztyńskiej cenzury.