Prokurator rejonowy w Ostródzie Zdzisław Łukasiak powiedział PAP, że sześciu osobom z personelu lidzbarskiego domu dziecka zarzucono psychiczne i fizyczne znęcanie się nad wychowankami. Jak wyliczał, chodzi m.in. o popychanie i wyzywanie, zamykanie dzieci za karę w ciemnej izolatce, oblewanie substancjami o nieprzyjemnym zapachu i wywiezienie jednego z wychowanków do lasu. Dowodami, że dochodziło tam do przemocy są m.in. relacje poszkodowanych dzieci oraz zdjęcia, które mogą świadczyć o niewłaściwych zachowaniach personelu. Jako pierwszej, jeszcze pod koniec września, przedstawiono zarzuty b. dyrektorce, w ostatnich dniach również wychowawcom. Żadna z tych osób nie przyznała się do winy, a dyrektorka i dwoje jej podwładnych odmówiło składania wyjaśnień. Tylko jedna z podejrzanych osób jest nadal zatrudniona w placówce. Zdaniem Łukasiaka wszyscy wychowankowie zostali przesłuchani w obecności psychologów, którzy wydali opinię, że dzieci obciążające swoich opiekunów są wiarygodne. Jak zapowiedział prokurator, akt oskarżenia w tej sprawie powinien zostać przesłany do sądu przed końcem roku. Podejrzanym grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokuratura zajęła się tą sprawą w listopadzie ub. roku. Władze stowarzyszenia, które prowadzi niepubliczny dom dziecka w Lidzbarku, zwolniły wówczas kierownictwo i część pracowników placówki. Odsunięcia kierownictwa placówki od kontaktu z dziećmi domagało się biuro Rzecznika Praw Dziecka, które oceniło, że mogło dochodzić tam do "naruszenia praw dziecka". Nieprawidłowości potwierdziła również kontrola przeprowadzona przez starostwo w Działdowie, które nadzoruje lidzbarski dom dziecka. Kontrolerzy stwierdzili, że stosowano bezprawne formy dyscyplinowania, które mogły być upokarzające dla dzieci. Działający od ponad pięciu lat dom dziecka w Lidzbarku to dwie sąsiadujące ze sobą niepubliczne placówki opiekuńczo-wychowawcze, w których przebywa ponad 40 dzieci w wieku od 5 do 18 lat.