W "Kormoranie" wciąż czuć PRL: w całym budynku unosi się charakterystyczny "zapach komuny" (mieszanina kurzu, pleśni, stęchlizny), na podłogach leży parkiet ułożony w jodełkę, przy oknach marmurowe siwe parapety, w sali z basenem betonowe kolumny wyłożone kolorową mozaiką w esy-floresy, na jednej ze ścian tego pomieszczenia mozaika z rybami (sama niecka wyłożona marmurem w kolorze piasku i rdzy), w przebieralniach duże lustra bez ram. W kuchni stoi spora, sześciopalnikowa kuchenka, na której nikt nie domył przed laty wykipiałych sosów. Widać, że pokoje, których w całym budynku jest zaledwie szesnaście (14 - dwuosobowych i 2 - czteroosobowe) były jeszcze bardziej luksusowe: każdy do dziś ma własną łazienkę wyłożoną modnymi przed laty małymi białymi kafelkami w niebieskie kwiatki oraz przeszkloną ścianę, przez którą widać las i falujące jezioro. W korytarzyku przy pokoju wbudowano w ścianę szafy, z których pierwsza przeznaczona była na broń (zamontowane są w niej specjalne uchwyty na sztucery). - Stan techniczny tego wszystkiego nie jest najgorszy, dachy naprawiliśmy, na głowy się nie leje, nic się nie wali. Pewnie, że to, co tu jest nie mieści się w dzisiejszym standardzie, ale proszę spojrzeć dookoła. Trudno znaleźć piękniejsze położenie - powiedział starosta olsztyński Mirosław Pampuch, który w środę zorganizował w "Kormoranie" dzień otwarty. Starosta miał nadzieję, że otwarcie bram i pokoi "Kormorana" skusi potencjalnych inwestorów, którzy zapłacą za niego blisko 10 mln zł - na tyle wartość ośrodka oszacował rzeczoznawca. Pieniądze te powiat chce wydać m.in. na budowę sal gimnastycznych przy szkołach. - Tanio ośrodka nie sprzedam, jest tu zbyt pięknie, by oddawać go poniżej wartości - zapowiedział Pampuch. "Kormoran" leży na półwyspie nad jeziorem Łańskim. Przez które okno ośrodka by nie spojrzeć, widać wodę i las. Do ośrodka należy też 16 ha ziemi, dwa domki wypoczynkowe (wyremontowane kilka lat temu w wysokim standardzie), stajnia, wozownia i hektary łąk, a na nich m.in. wędzarnia, wiata, ambona myśliwska. - Przed laty do tego ośrodka przyjeżdżali głównie dewizowi myśliwi, którzy płacili grubą walutą. Napędzano tu specjalnie zwierzynę, dziki, jelenie, polowania trwały tygodniami - opowiadał Jacek Niedźwiecki z olsztyńskiego starostwa. W lasach łańskich w czasach PRL-u były trzy zamknięte ośrodki rządowe, w których wypoczywali m.in. Leonid Breżniew, Fidel Castro i kolejni pierwsi polscy sekretarze. W ostatnich latach kancelaria premiera systematycznie przekazywała te ośrodki powiatowi olsztyńskiemu a ten sprzedał już dwa z nich: "Cyrankę" i "Kormorana" w Mierkach. Kupiły je spółki, ośrodki są modernizowane i nadal zamknięte dla ogółu. Pieniądze z ich sprzedaży, odpowiednio 5 mln i 12,2 mln zł, powiat wydał m.in. na zdigitalizowanie map i remonty lokalnych dróg. "Kormorana" na Półwyspie Lalka powiat dostał od kancelarii premiera w czerwcu 2012 roku. Pracownicy starostwa ustalili, że od 2008 roku już nikt w nim nie gościł, budynki nie są ogrzewane, oświetlane tylko w takim stopniu, by pracownik ochrony mógł przypilnować go przed złodziejami czy ciekawskimi. - Podpływają tu głównie latem ciekawscy kajakarze, którym trudno zrozumieć, że nie wolno tu wchodzić, że to ośrodek zamknięty - przyznał pracownik ochrony. Przez kilka "otwartych godzin" do "Kormorana" przyjeżdżali głównie dziennikarze, wpadło też kilka osób z najbliższej okolicy. Byli zawiedzeni, że nie ma w drzwiach złotych klamek, o których przed laty opowiadano, że nie ma też witraży i kryształowych żyrandoli. Potencjalny inwestor się nie pojawił. Starosta Pampuch przyznał, że ośrodkiem interesuje się kilka osób. - Jak go nie sprzedamy na zaplanowanym w grudniu przetargu, to mam pomysł na to miejsce. Ale nie powiem jaki. Jeszcze nie pora - uciął starosta.