Tym razem rosyjscy celnicy tłumaczą się awarią energetyczną. W czwartek wieczorem po wschodniej stronie przejścia rzekomo zabrakło prądu i w związku z tym nie można było odprawiać wystarczającej ilości tirów. Powstał długi korek aut, więc na przekroczenie granicy trzeba czekać ponad dwadzieścia godzin. - Pod koniec tygodnia jest zwiększony ruch samochodów do obwodu kaliningradzkiego, a możliwości odprawy przejścia się nie zmieniają - powiedział sieci RMF FM jeden z celników. Jednak kierowcy oczekujący na granicy uważają, że powodem długich kolejek jest po prostu opieszałość rosyjskich służb celnych. W tej sytuacji jedynym konkretnym rozwiązaniem wydaje się otwarcie kolejnego przejścia w Grzechotkach. Jak zapewniają władze województwa warmińsko-mazurskiego pieniądze na ten cel już się znalazły. Nie wiadomo jednak, czy nowe przejście zostanie uruchomione jeszcze w tym roku.