Obrona wniosła o uniewinnienie argumentując, że w tej sprawie oskarżono "pierwsze lepsze osoby". Przed Sądem Rejonowym w Elblągu we wtorek zakończył się proces kibiców, którzy przeszło rok temu po meczu piłkarskim Olimpii Elbląg w Parku Bażantarnia mieli pobić spacerującego w pobliżu ciemnoskórego lekarza. - To zdarzenie miało charakter bandycki i niczym nieuzasadniony, jedyną "winą" poszkodowanego było to, że ma inny kolor skóry, to spowodowało bandycką agresję oskarżonych - mówił w mowie końcowej prokurator. Podkreślał, że kara wymierzona oskarżonym powinna odstraszać kolejnych potencjalnych sprawców tego rodzaju czynów. Prokurator wniósł także o nakazanie wypłacenia poszkodowanemu przez obu sprawców po 2 tys. zł zadośćuczynienia. W mowie końcowej oskarżyciel argumentował, że na winę oskarżonych wskazują m.in. zeznania i rozpoznania poszkodowanego i jego żony, a także zeznania policjantów pracujących nad wykryciem sprawców pobicia lekarza. Obrońcy oskarżonych oraz sami oskarżeni (konsekwentnie nie przyznawali się do winy) wnieśli o uniewinnienie. Ich zdaniem żaden dowód w tej sprawie nie wskazuje na to, że to oskarżeni pobili ciemnoskórego lekarza. - Ani poszkodowany ani jego żona tuż po zdarzeniu nie rozpoznali oskarżonych. Nie wskazali na nich także świadkowie zdarzenia - przekonywał mecenas Tomasz Borzdyński. Jego zdaniem policja "wytworzyła" w tej sprawie dokumentację np. z okazania sprawców świadkom tylko po to, by ogłosić zatrzymanie sprawców, ponieważ sprawie towarzyszył szum medialny. - Gdyby w tej sprawie nie był poszkodowany ciemnoskóry to sprawie tej nie towarzyszył by rozgłos, media by jej nie relacjonowały. A tu jest inaczej, społeczeństwo domaga się ukarania sprawców. Tymczasem nie ma żadnego dowodu winy naszych klientów - mówił mec. Stanisław Borzdyński. Pobicie ciemnoskórego lekarza, znanego i cenionego w Elblągu, przed rokiem odbiło się szerokim echem w kraju. Pokrzywdzony publicznie zastanawiał się wówczas, czy z powodu ataku rasistowskiego nie wyemigrować z Polski. W wywiadach telewizyjnych i prasowych lekarz - obywatel polski, z pochodzenia Nigeryjczyk - mówił, że z rasistowskimi wyzwiskami spotykają się także jego urodzone w Polsce dzieci. Poszkodowany lekarz (sąd nie zgodził się na podawanie jego personaliów) nie uczestniczył w rozprawach, a zeznania jego i jego żony odbywały się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok w tej sprawie sąd ogłosi 16 czerwca.