Jak oceniają leśnicy, była to największa katastrofa, jaka dotknęła lasy w powojennej historii Polski. - Wkrótce leśnicy rozpoczną wiosenne sadzenie drzewek na obszarze 560 hektarów otwartej powierzchni, która powstała po uporządkowaniu zniszczonego drzewostanu - powiedział rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Marek Taradejna. Podkreślił, że od 2002 roku przez kolejne lata odnowiono las na obszarze blisko 7 hektarów. Potrzeba będzie kilkudziesięciu lat, by przypominał on ten sprzed nawałnicy. Jeszcze przez długi czas leśnicy będą chronić sadzonki przed owadami, chorobami i zwierzyną, a także wzmacniać ochronę przeciwpożarową i odtwarzać infrastrukturę leśną. Obszar, na którym rosną sadzonki, zwierzęta leśne traktują jak wielką "stołówkę", dlatego leśnicy muszą zabezpieczać młode drzewka przed zniszczeniem. W ramach swoistego eksperymentu, bez ingerencji leśnicy pozostawili obszar 450 hektarów. Nazwali go Lasem Ochronnym Szast, co w gwarze mazurskiej oznacza wichurę, huragan. - W tym przypadku potrzeba będzie znacznie więcej czasu - paru setek lat by powrócił tu gęsty bór sosnowy - powiedział Taradejna. Dla turystów leśnicy wybudowali w tym miejscu ścieżki dydaktyczne i wieżę widokową. W lipcu 2002 roku huragan połamał i powalił drzewa na powierzchni niemal 33 tysięcy ha, z czego 17 tys. ha drzewostanów zostało zniszczonych całkowicie. Wichura zniszczyła drzewa w pasie o długości 130 kilometrów i szerokości kilkunastu kilometrów.