Jak poinformował rzecznik warmińsko-mazurskich strażaków Zbigniew Jarosz, strażacy przy pomocy specjalnych desek lodowych podeszli do wędkarzy i wciągnęli ich na ląd. Według służb ratowniczyc, na Śniardwach, na największym polskim jeziorze, pozostało jeszcze ok. 30 amatorów podlodowego łowienia ryb. Mimo apeli, wędkarze ci pozostali na tafli jeziora. Według Andrzeja Chudzickiego, szefa służby ratowniczej na Śniardwach, lód na tym akwenie ma od 4-6 cm grubości i nie pozwala na bezpieczne poruszanie się po tafli jeziora, natomiast utrudnia akcję ratunkową. Jak podkreślił, specjalistyczny sprzęt (jak ślizgi czy poduszkowce) nie może poruszać się po nim, bo lód natychmiast się łamie i kruszy.