Decyzja sanepidu jest ważna od momentu otrzymania potwierdzenia jej doręczenia. Zakład jeszcze pracuje, bo takie pismo nie zostało odebrane. Firma ma ponadto dwa tygodnie na odwołanie się od tej decyzji. - Dopiero jak zakład zostanie zamknięty, będziemy spokojni o swoje zdrowie - powiedział reporterowi radia RMF FM jeden z mieszkańców Korsz. - Znam wiele osób, które bardzo źle się czują i wyglądają kiepsko. Każdy się boi, ludzie robią badania - dodał. Przeprowadzono kilka kontroli - W placówce przeprowadzono kilka kontroli - mówi Elżbieta Łabaj z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie - Wykryto kilkukrotne przekroczenie norm jeżeli chodzi o poziom ołowiu. Zakład co prawda później przedstawił swoje badania, których wyniki mieściły się normach, jednak nasza niezapowiedziana kontrola ponownie wykryła nieprawidłowości. Zakład stosował również praktykę wysyłania pracowników, którzy mieli wysoki poziom ołowiu, do innej pracy. Firma wysyłała takie osoby na trzy miesiące do Pruszkowa - mówi Łabaj. Potem, kiedy ich sytuacja zdrowotna się poprawiła, wracali. Mieszkańcy Korsz w dalszym ciągu mogą korzystać z bezpłatnych badań krwi. Na razie skorzystało z nich niemal pół tysiąca osób. Znanych jest kilkadziesiąt wyników. Kilka osób, w tym dzieci ma podwyższony poziom ołowiu. Do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie przyjęta będzie na hospitalizację kolejna trójka dzieci. Dwójce dzieci, które trafiły wcześniej na obserwację do szpitala, na szczęście nic nie zagraża. Piotr Bułakowski