Taka liczba zakażeń to efekt licznej populacji kleszczy. Na Warmii i Mazurach sprzyjają im panujące tu warunki. - Duża ilość kompleksów leśnych i sporo dzikich zwierząt, od których kleszcze "łapią" boreliozę, którą później przenoszą na ludzi - wyjaśnia Elżbieta Łabaj z warmińsko-mazurskiego Sanepidu. Nie bez znaczenia są też krótkie zimy - jeśli niskie temperatury nie panują zbyt długo, nie zdążą przetrzebić populacji kleszczy. Jak wynika z ubiegłorocznych doświadczeń, najwięcej zakażeń boreliozą jest wykrywanych dopiero w sierpniu i wrześniu. To po pierwsze efekt tego, że w wakacje znacząco rośnie liczba osób, które idą na spacer do lasu. Po drugie, zakażenie boreliozą jest wykrywane z opóźnieniem - badanie laboratoryjne pokaże, że jesteśmy chorzy, jeśli badamy się przynajmniej miesiąc od momentu zakażenia. Przedstawiciele służb sanitarnych przypominają, że jeśli nawet ugryzie nas zakażony boreliozą kleszcz, mamy szanse uniknąć przeniesienia choroby. Warunek - musimy w bezpieczny sposób usunąć kleszcza w ciągu doby od ugryzienia.