O takiej decyzji poinformowała w poniedziałek Danuta Kłosowska - prezes stowarzyszenia, które prowadzi dwie niepubliczne placówki opiekuńczo-wychowawcze w Lidzbarku Welskim. O odsunięcie dyrekcji od pełnienia obowiązków wystąpiło po kontroli placówki biuro Rzecznika Praw Dziecka. - Pani dyrektor i jej zastępca zostali odsunięci od obowiązków, nie mają kontaktu z dziećmi w placówkach. Dzieci są pod stałą opieką psychologa. W tej chwili są też wyciągane konsekwencje wobec niektórych wychowawców. Na pewno zostanie to wpisane w ich akta - mówiła Kłosowska. Zapewniła, że personel stara się, by obecna sytuacja nie wpłynęła negatywnie na dzieci i praca z nimi przebiegała normalnie. Zadeklarowała gotowość do współpracy z instytucjami, które badają, czy doszło do nieprawidłowości w postępowaniu z podopiecznymi. Dochodzenie ws. podejrzenia znęcania się O wszczęciu dochodzenia ws. podejrzenia znęcania się przez kierownictwo domu dziecka nad wychowankami poinformowała w ub. tygodniu policja. Kilka dni wcześniej funkcjonariusze dostali sygnał o stosowanych tam niewłaściwych metodach wychowawczych. Te informacje potwierdził potem członek rodziny jednego z dzieci. Podejrzenia uprawdopodobniono, przesłuchując świadków i zabezpieczając zdjęcia. Rzeczniczka komendy wojewódzkiej policji w Olsztynie Anna Fic ujawniła, że chodzi m.in o oblewanie dzieci brudną wodą, co - jej zdaniem - miało być karą za wybrudzenie ścian w jadalni. Zdjęcia, które mają to dokumentować, opublikowały niektóre portale. Według rzeczniczki mogło też dojść do "wywożenia dziecka wieczorem do lasu, skąd musiało samo wrócić". - Dzieci, które znalazły się w placówce z różnych przyczyn losowych, powinny być otoczone miłością, troską oraz czuć się bezpiecznie. Tymczasem zaistniałe wydarzenia mogą wskazywać, że było zupełnie inaczej - podkreśliła Fic. Prokurator rejonowy w Działdowie Lech Sienkiewicz powiedział w poniedziałek, że zebrany dotychczas materiał - zdjęcia i zeznania świadków - wskazuje, że wobec czworga dzieci mogło dojść do przestępstwa znęcenia lub co najmniej przekroczenia standardów wychowawczych. Zastrzegł jednak, że nie sposób tego przesądzać przed zbadaniem wszystkich okoliczności. - Od opiekunów w domach dziecka są wymagane takie same standardy jak od rodziców - podkreślił prokurator. Sceny pokazane na zdjęciach wskazują na przemoc Do soboty placówkę kontrolowało biuro RPD, od wtorku kolejną kontrolę zacznie Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Działdowie, które wcześniej skierowało tam swojego psychologa. Dyrektor tej instytucji Tadeusz Modzelewski ocenił, że sceny pokazane na zdjęciach wskazują na przemoc "stosowaną jako metodę wychowawczą". Przyznał jednocześnie, że nigdy wcześniej nie było sygnałów, że dzieje się tam coś złego. Po wszczęciu dochodzenia dyrektorka placówki (prosiła o niepodawanie nazwiska) mówiła w rozmowie z PAP, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Zapewniała, że rzekome wywożenie dziecka do lasu to "zwykłe pomówienie". Jej zdaniem pokazane na zdjęciach polewanie dzieci wodą było "formą zabawy", którą porównała do "biegania po szyszkach na koloniach". Istniejący od 2009 r. dom dziecka w Lidzbarku Welskim to dwie sąsiadujące ze sobą niepubliczne placówki opiekuńczo-wychowawcze, prowadzone przez stowarzyszenie. W jednej przebywa 14, w drugim ok. 30 dzieci w wieku od 5 do 18 lat. Lidzbarski dom dziecka miał dotychczas bardzo dobrą opinię. Był wielokrotnie kontrolowany - ostatnio kilka tygodni temu przez pracowników wydziału polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie. Nie stwierdzono wówczas żadnych uchybień.