"To był zwykły dzień jak co dzień". Słońce świeciło od samego rana. Lekko wiał wiatr. Nic nie wskazywało na to że rozpęta się prawdziwe piekło". Powiedział żeglarz w środę tuż po okropnym 21 sierpnia gdy nad Mazurami przeszedł biały szkwał. Skutki tamtej popołudniowej wichury, która rozpętała się nad jednym z piękniejszych zakątków kraju widziała cała Polska. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niektórzy wichury nie przeżyli. To był ich ostatni rejs. Czy za tą tragedię możemy obwiniać jedynie naturę? Odpowiedź brzmi nie. Prawdopodobnie nie byłoby żadnej ofiary gdyby wszystkie ofiary przed wyruszeniem ku żeglarskiej przygodzie założyły kapoki. To nie kataklizmy zabijają ludzi. Zabijają źle skonstruowane budynki, wadliwe urządzenia, często nasza nieodpowiedzialność i głupota, a czasem nieprzewidziane zdarzenia. Niewiele robimy w związku z globalnym ociepleniem, choć specjaliści alarmują nie od dziś, że zapłacimy za to wysoką cenę. Niejednokrotnie zaniedbania władz lokalnych i państwowych doprowadzają do tragedii. Brak odpowiednich wałów przeciwpowodziowych jest co roku przyczyną wielu powodzi i podtopień gospodarstw domowych. Ale winni jesteśmy też my sami. Niejednokrotnie otrzymujemy sygnały ze strony natury i służb z centrum zarządzania kryzysowego o nadciągającym kataklizmie. I co robimy? Lekceważymy je. Bo ważniejszy jest samochód, dom, telewizor etc. od naszego życia. Usprawiedliwiamy swoje zachowanie słowami: A może to nas ominie? A wcześniej tez mówili i nic się nie stało? A gdy się stanie. Płaczemy, lamentujemy i błagamy o pomoc. Pomoc która jak najbardziej nam się należy. Tylko dlaczego tak trudno usłuchać nam rad i wskazówek co powinniśmy zrobić gdy zbliża się zło. Dlaczego wielu z nas jest mądrymi po szkodzie. Dlaczego ubezpieczamy się po tragedii, a nie przed? Kto z nas jest przygotowany do ewakuacji? Czy mamy gdzieś spakowane potrzebne nam rzeczy które zabieramy z sobą w momencie ucieczki. Otóż odpowiedź brzmi: Nie? Bo i po co? Według niektórych prognoz kataklizmy będą wyrządzały coraz więcej szkód. Czy rzeczywiście? Tego nie możemy wykluczyć. Jedno jest pewne póki sami nie uświadomimy sobie, że przyszła pora na czujność, rozwagę i odpowiedzialność to nadal będziemy mieli do czynienia z dużą liczbą ofiar. Autor: ANGELO