Przedsiębiorca nie płacił Piotrowi S. pensji, mimo iż z urzędu pracy dostał pieniądze na utworzenie dla niego miejsca pracy. O pomoc w odzyskaniu wynagrodzenia mężczyzna zwrócił się do elbląskiej Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Inspektorzy ustalili, że faktycznie mężczyzna od 1 października 2008 do 30 września 2009 pracował "na czarno", bez żadnej umowy. Właściciele kwiaciarni wydali mu ją dopiero 1 października 2009 roku, jednak mimo to nie zgłosili go do ubezpieczenia społecznego; nie wypłacali mu też pensji. Dlatego mężczyzna pod koniec 2009 roku rozwiązał umowę o pracę; nie otrzymał jednak świadectwa pracy. Pracodawcy wyjaśnili inspektorom pracy, że Piotr S. nigdy nie był ich pracownikiem, ale - jak oświadczyli - był ich cichym, nieformalnym wspólnikiem, a umowa o pracę zawarta w październiku 2009 roku - według nich - miała charakter pozorny i została spisana wyłącznie na prośbę Piotr S., dokument był mu potrzebny do zaciągnięcia kredytu na spłatę długów. Mężczyzna z kolei wyjaśnił, że umowę o pracę od 1 października 2009 roku otrzymał dzięki temu, że pracodawcy dostali z Powiatowego Urzędu Pracy w Elblągu dofinansowanie na utworzenie stanowiska pracy, warunkiem tego dofinansowania było zatrudnienie go na podstawie umowy o pracę. Wersja mężczyzny potwierdziła się. Okazało się, że Powiatowy Urząd Pracy w Elblągu przekazał właścicielom kwiaciarni dotację w wysokości 15 tys. zł, a osobą skierowaną do pracy był Piotr S. Inspektor pracy skierował do sądu wnioski o ukaranie właścicieli kwiaciarni, którzy - jak uznała PIP - popełnili wykroczenia przeciw prawom pracowniczym. Sąd pierwotnie wydał wyroki nakazowe wymierzające kary grzywny w wysokości 1 tys. zł. Z wysokością kar grzywny nie zgodziła się PIP i złożyła sprzeciw.