W swoim pierwszym filmie "U Pana Boga za piecem" o mieszkańcach Królowego Mostu reżyser Jacek Bromski naszkicował portret wsi na Kresach Wschodnich, gdzie tradycja i dawne wartości tworzą zabawny melanż z nowym stylem bycia. Przekonywał, że kresowa społeczność broni się przed zawirowaniami współczesności i chroni swoje prowincjonalizmy. Po blisko 10 latach Jacek Bromski powraca do Królowego Mostu z filmem "U Pana Boga w ogródku". Przez te lata w Królowym Moście niewiele się zmieniło. To wciąż to samo miasteczko z kościelną wieżą górującą nad okolicą i złotą kopułą cerkwi, z charyzmatycznym proboszczem i posłusznymi parafianami. To świat, w którym czas niemal się zatrzymał. W filmie "U Pana Boga w ogródku" powracają ci sami bohaterowie - miejscowy komendant policji i ksiądz proboszcz, który ma niemal całkowitą władzę nad duszami parafian. Jest i organista Witek, dziś już stateczny mąż i ojciec czwórki dzieci. Pojawiają się też nowe postaci. Do Królowego Mostu trafiają najgorszy absolwent szkoły policyjnej i świadek koronny, któremu trzeba zapewnić ochronę. Jak mówi reżyser "W drugiej części prowincja jest lepszym odzwierciedleniem tego wielkiego chaotycznego świata, w którym wszystko widać lepiej. Widać jak na dłoni kto jest dobry, a kto zły. Z tym, że nie ma tu naprawdę złych ludzi. Występują różne cechy ludzkie, zarówno dobre i złe, którym się przyglądamy, ale z akceptacją człowieka, ze wszystkimi jego aspektami." Wiadomość pochodzi ze strony oficjalnej Iławy.