- Coraz częściej trafiają do nas dziewczyny z problemami nadwagi lub niedowagi, czyli początkami anoreksji. Nie jestem w stanie ocenić skali tego zjawiska, ale na pewno można mówić o znacznym wzroście liczby takich pacjentek - mówi dyrektor Szpitala Dziecięcego w Olsztynie Krystyna Piskorz-Ogórek. O rosnącej liczbie chorych na anoreksję pacjentek mówi też dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Olsztynie Sławomir Ogórek. - Trafiają do nas w różnym wieku i w różnym stanie. Liczby jeszcze nie są alarmujące, bo to około dziesięciu osób w ciągu roku, ale widać, że problem narasta - wyjaśnia. Lekarze podkreślają, że anoreksja jest chorobą wymagającą leczenia psychiatrycznego. Z anoreksją przez sześć lat zmagała się Magdalena. - Chciałam podobać się koledze z liceum i zaczęłam się odchudzać. Najpierw odstawiłam słodycze, potem ziemniaki i mięso - opowiada. - Zaczęłam liczyć kalorie we wszystkim, co jadłam. Rezygnowałam z jedzenia kolejnych rzeczy. Widać było mi wszystkie kości, waga pokazywała 40 kg, ale cały czas wydawało mi się, że ważę za dużo - mówi gazecie Magda. Problem anoreksji dostrzeżono również w szkołach. Pedagodzy szkolni robią, co mogą, by mu zapobiegać. Dlatego m.in. gimnazjaliści uczą się o anoreksji na lekcjach przysposobienia do życia. - W szkole mieliśmy jeden przypadek anoreksji. Dziewczyna skończyła w szpitalu. Wszystko przez to, że chłopcy dokuczali jej, że jest za gruba - opowiada pedagog szkolny w Gimnazjum nr 12 w Olsztynie Izabela Dąbkowska. - Zdarzają się też telefony od rodziców, którzy dopytują się, czy dziewczyny, które mają wykupione obiady na pewno je jedzą - dodaje rozmówczyni "Gazety Olsztyńskiej".