Dodatkowo sąd orzekł przepadek na rzecz Skarbu Państwa ponad 520 tys. zł uzyskanych z przestępstwa. Jeśli wyrok się uprawomocni, M. będzie musiał zapłacić tę sumę, w przeciwnym wypadku zostanie ona ściągnięta np. w drodze licytacji komorniczej. Sąd uznał, że Tomasz M. organizował wyjazdy do Rosji po papierosy, korzystając z autobusów należących do firmy żony. M. zatrudniał kierowców, dawał im pieniądze na kupno paliwa i odbierał przemycone papierosy. Sąd uznał jednak, że takie działania to zbyt mało, by oskarżonemu zarzucić - jak uczyniła to w akcie oskarżenia prokuratura - założenie zorganizowanej grupy przestępczej. Sąd znacznie zmniejszył także ilość papierosów, jaką miano przemycić z Rosji: zdaniem prokuratury było ich ok. 900 tys. paczek. - Taką ilość prokuratura przyjęła, mnożąc liczbę wyjazdów autokarów do Rosji przez raz przejęte papierosy. Tak czynić w tej sprawie nie należało. Sąd uznał tylko takie ilości, jakie można oskarżonym udowodnić na podstawie dokumentów służb celnych, zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonych - powiedział uzasadniając wyrok sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski. Adwokat Tomasza M. mecenas Andrzej Żygis powiedział, że jest usatysfakcjonowany tym, że sąd odrzucił oskarżenia wobec jego klienta o założenie grupy przestępczej i faktem zmniejszenia ilości przemyconych papierosów. Mimo to adwokat zapowiedział złożenie apelacji, gdyż - jak powiedział - zamierza walczyć o uniewinnienie klienta. Razem z Tomaszem M. sąd skazał na grzywny - od kilku do kilkudziesięciu tys. zł - kilkunastu współpracujących z nim mężczyzn: kierowców autobusów i ich pasażerów, którzy jeździli do Rosji, by przewozić papierosy. Także tych oskarżonych sąd uniewinnił od zarzutów działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokurator Jarosław Szyszkowski po wyjściu z sali rozpraw powiedział, że podtrzymuje swoje zarzuty co do tego, że przemyt papierosów z Rosji odbywał się w ramach zorganizowanej grupy przestępczej i zapowiedział złożenie apelacji.