Nad takim projektem pracuje profesor Mirosław Krzemieniewski z wydziału ochrony środowiska Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. - Każdego roku po Wielkich Jeziorach Mazurskich pływa od 10 do 12,5 tysiąca żaglówek. Szacuje się, że na wodzie przebywa 50 tysięcy żeglarzy. Połowa jachtów pływających po jeziorach jest wyposażona w toalety chemiczne - powiedział prof. Krzemieniewski. Tłumaczy, że chemiczne toalety zapewniają neutralizowanie zapachów oraz szybkie rozpuszczenie i odwodnienie odchodów. Środki chemiczne używane w toaletach chemicznych są jednak silnie bakteriobójcze i powstająca mieszanina fekaliów i tych substancji chemicznych wymaga odpowiedniej technologii oczyszczania. Jak wyjaśnia autor projektu, właściciele jachtów czy żeglarze mogą wywozić nieczystości z łodzi do oczyszczalni ścieków, które są położone w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich. Jednak właściciele oczyszczalni często wzbraniają się przed przyjmowaniem ścieków z toalet chemicznych zarówno z jachtów jak i autokarów czy pól campingowych. Chodzi o to, że te oczyszczalnie funkcjonują w oparciu o metodę osadu czynnego, czyli biologiczną tlenową metodę oczyszczania ścieków. Przyjmowanie nieczystości z chemicznych toalet z żaglowek powoduje, że wzrasta zapotrzebowanie na energię, która jest niezbędna do eksploatacji komór napowietrzania. Poza tym mikroflora osadu czynnego jest wrażliwa na substancje toksyczne występujące w ściekach. Jej zaburzenie może powodować złe funkcjonowanie oczyszczalni. Stąd - jak dowodzi profesor Krzemieniewski - najlepszą technologią oczyszczania ścieków z toalet z żaglówek są procesy beztlenowej biodegradacji. Mikroorganizmy osadu beztlenowego są zdolne do rozkładu toksycznych związków chemicznych. Poza tym w wyniku fermentacji nieczystości z toalet chemicznych uzyskuje się biogaz, który zawiera wysokoenergetyczny metan. W Polsce korzystając z doświadczeń takich krajów jak Niemcy czy Austria buduje się biogazownie zasilane kiszonką z kukurydzy. Jak wyliczono 4,5 tony kiszonki z kukurydzy zaspokaja całoroczne zapotrzebowanie energetyczne jednego gospodarstwa domowego. Produkcja energii w polskich biogazowniach wyłącznie z biomasy roślinnej jest dość droga. Koszt produkcji tony kiszonki z kukurydzy wynosi obecnie do 70 do 90 zł, więc aby obniżyć te koszty można by ją mieszać np. z odchodami zwierzęcymi lub ściekami z toalet chemicznych na żaglówkach.