Dzieci z Warszawy pod opieką czterech opiekunów (tylko dwoje z nich miało uprawnienia do opieki nad dziećmi) odpoczywały w obozowisku rozbitym na łące. - Warunki lokalowe i sanitarne na tym obozie należy delikatnie określić jako żadne. Oprócz tego, że nie wszyscy opiekunowie mieli uprawnienia do opiekowania się dziećmi, to na obozie nie było opieki medycznej, ratownika. Nie było też programu obozu, regulaminu, nikt nie prowadził wymaganych dzienników - powiedziała starszy wizytator ełckiej delegatury kuratorium w Olsztynie Bożena Dąbkowska. Sanepid ukarał organizatorów mandatem w maksymalnej wysokości, tj. 500 zł, a kurator oświaty wydał decyzję o natychmiastowym zamknięciu obozu. Organizatorzy mają teraz dobę na zwinięcie biwaku i wyjazd. Z ustaleń kontrolerów wynika, że dziki obóz został rozbity 2 lipca. - Dzieci, z którymi rozmawiałam, były mimo to zadowolone; mówiły, że im się bardzo podobało - przyznała Dąbkowska.