Miasto Ełk bezskutecznie próbowało w ubiegłym roku poszerzyć swoje granice o 2 tys. ha należących do gminy, co wywołało falę protestów w gminie ze strajkiem głodowym na czele. Starcie wygrała gmina, ponieważ wniosek miasta najpierw negatywnie zaopiniował wojewoda warmińsko-mazurski, a następnie odrzuciło go MSWiA. - W tym roku uwzględniliśmy wszystkie wskazówki z jakimi spotkaliśmy się w ubiegłym roku, zmniejszyliśmy też do 800 ha powierzchnię, o którą chcemy się powiększyć, dlatego liczymy na sukces naszych zabiegów - powiedział jeden z wiceprezydentów Ełku Artur Urbański. Radni Ełku nad uchwałą w sprawie poszerzenia granic miasta mają głosować we wtorek i prawdopodobnie jeszcze tego samego dnia uchwała ta razem z wnioskiem o poszerzenie granic miasta trafi do wojewody warmińsko-mazurskiego. Miasto Ełk argumentuje, że chce poszerzyć swoje granice, ponieważ w mieście "otoczonym jak obwarzanek przez tereny gminy" brakuje ziemi pod budownictwo mieszkaniowe i inwestycje. Wójt gminy Ełk Antoni Polkowski, który w ubiegłym roku głodował razem z mieszkańcami, nie zgadza się z tegorocznymi działaniami miasta i zapowiedział, że "szykuje jeszcze większe protesty niż przed rokiem". - Miasto z nami nic nie konsultuje, działa za naszymi plecami, nie zgodzimy się na odebranie nam tej ziemi. Poza tym będziemy na tym stratni finansowo, samych podatków wpłynie do naszej kasy mniej o 1,5 mln zł - powiedział Polkowski. Wójt podkreślił, że jeśli ktoś chce inwestować na tym terenie, to może to robić niezależnie, czy ziemia formalnie należy do miasta, czy do gminy.