Jak ustalili inspektorzy, przełożona kasjerki nie zgodziła się, by opuściła ona miejsce pracy i skorzystała z toalety. Kobieta zsikała się, siedząc przy kasie. Jak powiedział w piątek inspektor Inspekcji Pracy w Elblągu Eugeniusz Dąbrowski, teraz inspektorzy ustalają, czy działania przełożonej miały charakter złośliwy, umyślny, czy był to jedynie przypadek. - Dowodem w sprawie jest monitoring ze sklepu. Przesłuchiwani są także inni pracownicy Biedronki- podkreślił Dąbrowski. Do incydentu doszło 2 marca. Dopiero po kilkunastu dniach kasjerka zgłosiła się do przewodniczącego zarządu regionu NSZZ "Solidarność" w Elblągu Mirosława Kozłowskiego, a ten zawiadomił o sprawie inspekcję pracy. Paweł Tymiński, rzecznik prasowy Jeronimo Martins Dystrybucja (JMD), właściciela sieci Biedronka, przyznał, że w elbląskim sklepie faktycznie miała miejsce "przykra i krępująca dla pracownicy sytuacja". - Pracownica została przeproszona przez nas i zaproponowano jej pracę w innym sklepie, aby nie czuła się dyskomfortowo - napisał w oświadczeniu przekazanym w piątek Tymiński. Dodał, że firma chce wyjaśnić szczegółowo zdarzenie - między innymi analizując zapis z kamer monitorujących sklep. Podkreślił, że sytuacja ta nie jest do końca jednoznaczna, ponieważ uczestniczące w zdarzeniu kobiety przedstawiają różne wersje i potrzebna jest konfrontacja. Według rzecznika obecnie pracownica sklepu przebywa na zwolnieniu lekarskim i kontakt z nią jest utrudniony. Do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy JMD wstrzymało decyzję o zwolnieniu kierowniczki. Szef elbląskiej Solidarności powiedział, że w każdym przypadku łamania praw pracowniczych albo związkowych NSZZ "Solidarność" oferuje pokrzywdzonym pracownikom pomoc prawną. - Obecnie, gdy rynek pracy się kurczy, coraz częściej pracownicy, bojąc się o utratę pracy, godzą się na gorsze warunki płacy i pracy - powiedział Kozłowski. O sieci Biedronka zrobiło się głośno kilka lat temu, gdy kierowniczka jednego ze sklepów Bożena Łopacka zaczęła publicznie mówić o łamaniu praw pracowniczych w tej sieci, a przed sądem pracy w Elblągu domagała się wypłaty za nadgodziny.