Prokuratura żądała dla dyrektora kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, pięcioletniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz kary grzywny w wysokości 3 tys. zł. Sąd wydając wyrok uniewinniający uzasadnił to brakiem dowodów w postaci śladów na jezdni, które wskazałyby na jednoznaczne ustalenia, gdzie doszło do zderzenia samochodu oskarżonego i jednego z pokrzywdzonych. To właśnie zderzenie mitsubishi kierowanego przez Mirosława N. i skody miało spowodować kolejne zderzenie aut, tragiczne w skutkach. Według sądu istnieją rozbieżności, czy do zderzenia samochodu oskarżonego i skody doszło, gdy Mirosław N. wyprzedzał kolumnę aut, czy też to kierowca skody zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w prawidłowo jadący samochód Mirosława N. Jak wyjaśnił sędzia Maciej Nawacki, także sprzeczne opinie biegłych i relacje świadków nie pozwoliły na ustalenie, kto był sprawcą wypadku, w którym zginęła jedna osoba, a trzy zostały ciężko ranne. Policja i prokuratura nie mogły ustalić przyczyn i sprawcy wypadku także dlatego, że kierowcy widząc wypadek nie zatrzymywali się, ale przejeżdżali środkiem jezdni między rozbitymi samochodami lub poboczem. - Taka postawa kierowców przyczyniła się do rozjechania śladów i zasługuje na potępienie, nie mówiąc o tym, że nieudzielenie pomocy także jest karane - ocenił sędzia. Mirosław N. nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Natomiast brat mężczyzny, który zginął w wypadku, powiedział dziennikarzom, że jest zszokowany wyrokiem. - Zginął mój brat i nie ma winnego wypadku - powiedział. Rzecznik prokuratury okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski powiedział, że prokuratura zamierza apelować od wyroku. Mirosław N. był oskarżony o to, że 30 stycznia 2008 roku na drodze krajowej nr 16 na odcinku Olsztyn-Wójtowo umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Jak twierdziła prokuratura, oskarżony zaczął wyprzedzać swym mitsubishi kolumnę pojazdów, mimo iż z naprzeciwka jechała także kolumna pojazdów. Według prokuratury zabrakło miejsca do zakończenia tego manewru i samochód oskarżonego otarł się o jadącą z naprzeciwka skodę, która zjechała przez to na przeciwległy pas ruchu i zderzyła się z mazdą. Kierowca mazdy zginął na miejscu, a dwaj pasażerowie mazdy oraz kierowca skody zostali poważnie ranni. Mirosław N. nie przyznał się do winy. Wyjaśniał, że to w jego samochód uderzono, a on jechał swoim pasem ruchu i nie wyprzedzał nikogo, a nawet nie miał takiego zamiaru. Sąd dysponował dwiema opiniami na temat okoliczności i przyczyn tego wypadku. Ośrodek Badań Wypadków Drogowych w Poznaniu nie wskazał jednoznacznej przyczyny i ostatecznie nie podał, czy powodem wypadku była nieprawidłowa technika jazdy oskarżonego, czy kierowcy samochodu skoda. Z kolei biegli z Politechniki Lubelskiej uznali, że możliwe jest, iż zarówno kierowca skody, jak i kierowca mitsubishi przyczynili się do wypadku. Jednak - jak podkreślili - skłaniają się ku stwierdzeniu, iż to oskarżony Mirosław N. był jego sprawcą. Istnieje jeszcze jedna opinia, prywatna, sporządzona na wniosek oskarżonego, ale nie stanowiąca dowodu w sprawie. Według niej sprawcą wypadku był nie oskarżony, ale kierowca skody.