W poniedziałek głodówkę rozpoczęło czternaście osób. Jak powiedział wójt gminy Ełk Antoni Polkowski, w drugim dniu protestu dołączyły kolejne dwie osoby. - U niektórych protestujących pojawiły się kłopoty z ciśnieniem tętniczym. Jesteśmy pod kontrolą lekarza, nie przerwiemy protestu - dodał Polkowski. Miasto Ełk chce poszerzyć swoje granice o 2 tys. hektarów otaczającej go pierścieniem gminy wiejskiej Ełk, ponieważ - jak powiedział wiceprezydent Ełku Włodzimierz Szelążek - "miasto się zaczyna dusić w swoich granicach, brakuje terenów na inwestycje i pod budownictwo mieszkaniowe". - Jedną trzecią powierzchni naszego miasta zajmuje jezioro, gęstość zaludnienia wynosi 3 tys. osób na km kwadratowy. Jeśli się nie poszerzymy, możemy każdemu inwestorowi zamiast "dzień dobry" mówić na wstępie "do widzenia" - argumentuje Szelążek. Podkreśla jednocześnie, że "jest mu jako przedstawicielowi miasta Ełk bardzo przykro z powodu głodówki mieszkańców gminy". Wiceprezydent dodał, że miasto czyni starania o poszerzenie swoich granic od czerwca 2007 roku i projekt jest już na końcowym etapie: MSWiA przesłało go w formie rozporządzenia Radzie Ministrów, która podejmie ostateczną decyzję. Zarówno przedstawiciele miasta jak i gminy Ełk spodziewają się, że Rada Ministrów zajmie się sprawą poszerzenia granic Ełku na wtorkowym posiedzeniu. W rozesłanym w poniedziałek do mediów komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu dotyczącym planu obrad wtorkowego posiedzenia Rady Ministrów nie ma projektu takiego rozporządzenia. Tymczasem wójt gminy Ełk Antoni Polkowski zapowiada: "będziemy głodować do skutku, tj. do czasu, gdy Rada Ministrów negatywnie odniesie się do wniosku miasta Ełk dotyczącego poszerzenia miejskich granic kosztem terenów naszej gminy". Polkowski podkreśla, że negatywną opinię w tej sprawie wydał wojewoda warmińsko-mazurski, który opiniował projekt. - Poza tym miasto poszerzyłoby się aż o 2/3 obszaru, który teraz ma. Przecież to ogromny teren. Zgoda na takie działanie to zwykła grabież - podkreślił Polkowski. Strajk odbywa się w siedzibie gminy Ełk; protestujący przyjmują płyny, są pod opieką lekarza. - Jeśli ktoś z nas nie wytrzyma głodówki na jego miejsce wskoczą inni. Nie przerwiemy strajku, nasz gest to ostateczna decyzja, która pokazuje, jak jesteśmy zdeterminowani - podkreślił Polkowski. Głodujący protestują przeciw działaniom miasta argumentując, że poszerzenie jego granic pogorszy ich sytuację materialną - gmina straci ok. 6 mln zł podatków rocznie, a rolnicy utracą wypłacane wyłącznie mieszkańcom obszarów wiejskich dopłaty z Unii Europejskiej. - Jesteśmy jak obwarzanek, który otacza miasto, a miasto nas podgryza i to bez pardonu. Dlatego posunęliśmy się do ostatecznej decyzji - strajku - podkreślił Polkowski.