Prokurator Jarosław Krzysztoń powiedział, że w śledztwie będą wyjaśniane dwie kwestie: zachowanie ekipy wezwanego do chorego pogotowia oraz to, czy zarządca drogi, tj. gmina Dobre Miasto, należycie wypełniła ciążące na niej obowiązki. - Z artykułu prasowego wynika, że na drodze były takie koleiny i wertepy, że ambulans nie był w stanie przejechać i ratownicy szli do chorego pieszo. Chcemy sprawdzić, z jakiego powodu stan drogi był tak fatalny, czy gmina w należyty sposób dbała o ten trakt - powiedział Krzysztoń. O sprawie napisała w środę lokalna "Gazeta Olsztyńska". 30-letni mieszkaniec kolonii wsi Orzechowo k. Dobrego Miasta zmarł w niedzielę po południu. Wezwani przez rodzinę ratownicy, którzy jechali karetką, nie dali rady dojechać do zabudowań, więc do chorego wysłano pogotowie lotnicze. Gdy załoga helikoptera dostała się do pacjenta, ten już nie żył. Chwilę potem do zabudowań dotarła pieszo załoga ambulansu. - W ramach wszczętego postępowania sprawdzimy także, czy ekipy pogotowia postępowały właściwie - zapowiedział Krzysztoń. Przyznał, że z otrzymanych już przez prokuraturę dokumentów wynika, że zmarły był poważnie chory kardiologicznie, a do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Wiceburmistrz Dobrego Miasta Saturnin Wołoszyn nie chciał w środę rozmawiać o stanie drogi do Orzechowa, ani o tym, kiedy szutrowa nawierzchnia była naprawiana. Powiedział, że lokalna społeczność jest poruszona tragedią, dodał, że "w takim stanie jak droga do Orzechowa jest masa polskich dróg".