Dyrekcja szkoły bagatelizuje jednak całe zdarzenie i twierdzi, że dziecko po prostu się przewróciło. Dziwi postawa pedagogów - mimo że chłopca ze szkoły zabrało pogotowie nikt nie zdecydował się zawiadomić policji. Szkolna pielęgniarka mówi, że nie miała ku temu przesłanek. - Wziął go za rękę i przerzucił przez siebie. Paweł upadł głową na podłogę - relacjonuje matka chłopca. Mówi, że jej syn czuje się "średnio". Jej zdaniem, szkoła powinna poinformować o incydencie policję. Mój syn to nie jest worek treningowy, żeby każdy mógł się na nim wyżywać - dodaje.