Na pomysł zdobycia dużych pieniędzy wpadli jesienią 2000 roku w czasie, gdy w Olsztynie dochodziło do uprowadzeń biznesmenów dla okupu. Oskarżony Robert M., którego rodzina traktowała już jak swojego syna, doskonale wiedział, ile pieniędzy może wyłudzić od przyszłych teściów. Przestępcy zażądali 200 000 zł. Narzeczony odgrywał w tym "przedstawieniu" rolę tego "dobrego", których chce uratować ukochaną przed porwaniem. Jego dwaj kompani sugerowali, doradzali, a w końcu straszyli rodzinę groźbą porwania dzieci. Szantażowani nie dali się zastraszyć i powiadomili policję. Mężczyźni wpadli podczas przekazywania pieniędzy. M. został skazany na 3 lata więzienia, a jego kolega Jacek P. (który dodatkowo odpowiadał za fałszerstwo dokumentów) - na 7 lat. - Nikt oskarżonym nie zarzucał, że usiłowali porwać córki, ale że próbowali na podstawie swoich informacji doprowadzić do niekorzystanego rozporządzenia majątkiem przez ich matkę - uzasadnił sędzia Arkadiusz Zmudziński. Wyrok jest nieprawomocny.