O wysokości kary wymierzonej w czwartek Lucynie D. poinformowała PAP rzecznik prasowa Sądu Okręgowego w Elblągu sędzia Dorota Zientara. Dodała, że kara 25 lat pozbawienia wolności jest karą łączną, ponieważ sąd rozpoznawał każde z zabójstw oddzielnie. "Za zabójstwo pierwszego dziecka Lucynie D. wymierzono karę 10 lat więzienia, a za dwa pozostałe zabójstwa po 13 lat więzienia" - powiedziała sędzia Zientara i dodała, że łączna kara orzeczona przez sąd jest zbieżna z wnioskiem prokuratora. Sąd zwolnił Lucynę D. od kosztów sądowych i zaliczył jej na poczet kary 1,5 roku spędzonego w areszcie. Jak powiedziała Zientara, w mowie końcowej obrona Lucyny D. prosiła o zmianę kwalifikacji czynów zarzucanych kobiecie na popełnione nieumyślnie. Proces Lucyny D. od maja toczył się za zamkniętymi drzwiami - sąd uznał, że za wyłączeniem jego jawności przemawia dobro najbliższej rodziny oskarżonej, w tym czwórki jej dzieci. Trójka zamordowanych noworodków występowała w tej sprawie w charakterze pokrzywdzonych. Ciała trzech noworodków w zamrażalniku rodziny D. z Lubawy policja odkryła w kwietniu ub. r. Anonimowa osoba poinformowała wtedy śledczych, że Lucyna D. była w ciąży, a nie jest. Początkowo sądzono, że kobieta mogła sprzedać niemowlę, ale podczas przeszukania jej domu policja znalazła w zamrażalniku ciała dzieci. Kobietę aresztowano pod zarzutem zabójstwa, a - jak sugerował przed rozpoczęciem procesu obrońca Lucyny D. - ona sama miała się przyznać do nieumyślnego spowodowania śmierci dzieci. Mąż Lucyny D. nie usłyszał w tej sprawie zarzutów (badania DNA wykazały, że to on był ojcem zmarłych dzieci). Prokuratura nie znalazła dowodów na to, że Janusz D. miał związek z tymi zbrodniami. Mężczyzna miał natomiast sprawę karną przed Sądem Rejonowym w Iławie za wieloletnie znęcanie się nad żoną; został za to skazany na karę więzienia w zawieszeniu. Wyrok nie jest prawomocny.