Dyrekcja Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej chce sprawdzić, czy jej pracownicy w tym przypadku działali zgodnie ze wszystkimi procedurami. Brat dzwonił do MOPS-u i prosił o pomoc W połowie tego miesiąca brat zmarłego kilka dni temu Tomasza P. zadzwonił do MOPS-u i powiadomił instytucję, że jego zdaniem matka nie radzi sobie z opieką nad mężczyzną. Pracownica socjalna odwiedziła rodzinę, rozmawiała z matką, ale nie została wpuszczona do pokoju, w którym mieszkał jej chory syn. Matka wyjaśniała, że musi przygotować pomieszczenie na taką wizytę. Obiecywała też, że odezwie się w ciągu kilku dni i umówi się na kolejny termin. Nie zadzwoniła, a Tomasz P. zmarł. Dyrekcja Ośrodka Pomocy Społecznej na razie nie wyciąga żadnych konsekwencji wobec swojej pracownicy, ale - jak mówi - sprawę trzeba wyjaśnić. Do śmierci przyczyniła się zła opieka? Prowadząca śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny prokuratura na razie również nie stawia nikomu żadnych zarzutów, choć prokuratorzy są przekonani, że mężczyzną nie opiekowano się właściwie. Świadczy o tym fakt, że był wycieńczony i zaniedbany. Jednak jeszcze nie wiadomo, czy do śmierci przyczyniła się właśnie zła opieka, czy może jednak choroba zmarłego. Śledczy będą też sprawdzać, czy mogło dojść do znęcania się nad mężczyzną. Wokół jego posłania znaleziono bowiem elementy, które składały się na rodzaj metalowej klatki. Jeszcze jednak nie ustalono, czy chory był w niej zamykany. Andrzej Piedziewicz CZYTAJ WIĘCEJ: Śmierć chorego 37-latka zbada prokuratura