Poza ośmioma miesiącami ograniczenia wolności Andrzej Sz. zaproponował dla siebie zakaz kierowania pojazdami przez rok. Prosił też o wyznaczenie mu prac społecznych i zadeklarował, że wpłaci 2 tys. zł na fundusz pomocy ofiarom przestępstw. We wtorek oskarżony nie pojawił się w sądzie. Rozpatrująca wniosek sędzia Anna Szczepańska powiedziała, że nie ma podstaw do jego uwzględnienia. Jak dodała, sprawa Andrzeja Sz. będzie rozpatrywana w normalnym trybie podczas procesu, który rozpocznie się w marcu. Zdaniem prokuratora Adama Jaroczyńskiego kara, której chciał poddać się Andrzej Sz., byłaby "stosownie surowa" i adekwatna do popełnionego czynu. Dlatego - jak zapowiedział - prokuratura prawdopodobnie nie będzie domagać się dla niego wyższego wyroku na procesie. W jego opinii taka decyzja sądu może wynikać z oceny wysokości kary zaproponowanej przez oskarżonego lub ze względów społecznych związanych z charakterem przestępstwa i funkcją, jaką pełnił oskarżony. Były szef olsztyńskiego WORD w listopadzie ub. roku - prowadząc samochód w stanie nietrzeźwości - wjechał samochodem w barierki drogowe w centrum miasta. Według policji miał 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Kilka dni po tym incydencie złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska, która została przyjęta. Zapowiedział wówczas, że zamierza naprawić swój błąd, angażując się w akcje na rzecz trzeźwości kierowców. Andrzej Sz. był dyrektorem WORD od 1998 roku; w poprzedniej kadencji samorządu był miejskim radnym w Olsztynie z ramienia PO.