Wcześniej prokuratura postawiła b. prezesowi zarzuty czerpania korzyści majątkowej z prostytucji i kierowania gróźb karalnych. Były prezes spółdzielni ma już jedną sprawę karną - odpowiada przed sądem za niegospodarność i wyrządzenie spółdzielni ponad 7,3 mln zł strat. Według policji, 47-letni Leszek S. od niespełna dwóch lat, pod przykrywką lokalu "rekreacyjno-rozrywkowego" prowadził agencję towarzyską. Śledczy zebrali dowody na to, że w agencji zatrudnionych było co najmniej 9 kobiet, a 17-latka - pod pretekstem podwiezienia do domu - została zwabiona do agencji i przetrzymywana wbrew jej woli. Prokuratura, aby zlikwidować agencję towarzyską, wystąpiła do urzędu miasta w Olsztynie o cofnięcie zezwolenia na sprzedaż lokalu i wykreślenie z ewidencji działalności gospodarczej. Postępowanie wobec właściciela agencji prowadzi także nadzór budowlany. Mężczyzna dodatkowo odpowie także za groźby, które kierował wobec sąsiadów. Z ustaleń policji wynika, że Leszek S. groził, że ich zabije, jeśli podejmą kroki prawne, aby zlikwidować jego intratny interes. Stręczycielstwo jest jednym z wątków śledztwa dotyczącego wprowadzenia do obrotu prawie 3 mln złotych pochodzących z nielegalnych źródeł. W ubiegłym roku policjanci prowadzili śledztwo dotyczące działania na szkodę spółdzielni mieszkaniowej "Domator". W jego wyniku między innymi wobec byłego prezesa spółdzielni Leszka S. i wiceprezesa Marka S. skierowano akt oskarżenia do sądu, gdzie odpowiadają za zawieranie niekorzystnych umów i wybieranie niekorzystnych wykonawców budów. Chodzi także o zaciągnięcie zbyt wysokiej pożyczki od zamieszkałej w Wiedniu osoby prywatnej. W opinii prokuratury wysokość pożyczki przekroczyła o 1,1 mln zł rzeczywiste potrzeby. W sumie, "wiedeńska pożyczka" sięgnęła 2,9 mln, a w umowie zawarto kuriozalne, według prokuratury, zobowiązanie, że Leszek S. będzie prezesem "Domatora" przez kolejne 10 lat.