Dodatkowo sąd zakazał Komarowi (oskarżony zezwolił na podawanie jego nazwiska) sprawowania kierowniczych funkcji w agencjach rządowych na trzy lata. Sąd uznał jednocześnie, że b. dyrektor ANR podejmując decyzje w tej sprawie, działał nieumyślnie. Oba jeziora - Bartołty Wielkie i Południewo leżące k. Barczewa pod Olsztynem - zostały sprzedane, ponieważ w dokumentach, jakimi dysponował Komar i jego współpracownicy, stwierdzano, że nie są to zbiorniki przepływowe - takie prawo zezwala sprzedawać. Sąd uznał, że zapis ten był błędny, ponieważ jeziora te były zbiornikami przepływowymi, a takich jezior nie wolno sprzedawać. - Jestem zaskoczony tym wyrokiem. Uważam, że jestem niewinny, bo tym samym sposobem zagospodarowaliśmy prawie milion hektarów i jeśli się podważa te dokumenty, na bazie których dokonaliśmy tej transakcji, to trzeba podważyć wszystkie nasze transakcje, jakie przeprowadzaliśmy przez 15 lat. To były dokumenty o wadze dokumentów administracyjnych - powiedział po wyroku Komar. Zapowiedział, że będzie walczył o uniewinnienie, m.in. po to, by pracownicy agencji bez obaw wyprzedawali majątek, jakim dysponuje agencja. Dodał, że w tym stanie nie wyobraża sobie, by ktokolwiek zdecydował się na ogłoszenie przetargu na sprzedaż jezior. Razem z Komarem skazani zostali: jego zastępca Leon Sz. - 10 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz kierowania agencjami rządowymi - oraz pracownik ANR Andrzej F., który merytorycznie odpowiadał za przygotowanie dokumentów przetargowych - jemu sąd wymierzył 7,5 tys. zł grzywny. Sąd uznał, że oni także działali nieumyślnie. Sędzia Wojciech Kuciejewski uzasadniając wyrok, powiedział, że - jego zdaniem - ława oskarżonych w tej sprawie była za krótka. Jak dodał, w tej sprawie należało oskarżyć także pracowników centrali ANR, którzy weryfikowali nadesłane w tej sprawie dokumenty z Olsztyna i nie dopatrzyli się w nich żadnych nieprawidłowości. Sędzia odnosząc się do twierdzeń adwokata Komara, który sugerował, że sprawa miała podtekst polityczny, bo dwukrotnie ją umarzano, a podjęto na nowo po naradzie u ministra Ziobry, stwierdził, że nie ma podstaw, by tak ją oceniać. Zdaniem sądu, sprawa miała wyłącznie charakter urzędniczy, a oskarżeni zostali skazani za to, że dysponując niejasnymi dokumentami, wszczęli i przeprowadzili procedurę sprzedaży jezior.